Będąc w taksówce
spoglądałam jeszcze na machającą mi mamę, ojczyma i moich wariatów, których
będzie mi serio w chuj brakować. Trzy dziewczyny, które stały się dla mnie jak
siostry. Obrzuciłam jeszcze raz wzrokiem okolicę naszego mieszkania w Poznaniu
i usiadłam wygodnie zakładając słuchawki na uszy. Droga na lotnisko zleciała
szybko i bez komplikacji, potem odprawa i mogłam spokojnie usiąść w samolocie
lecącym do Londynu. Koło mnie siedziała jakaś pani po 40 a obok niej jakiś
młody chłopak. Długie włosy, glany, czarne ciuchy, tatuaże, metal nie mój typ,
ale zdecydowanie dwie z moich wariatek miałyby już mokro.
-Prosimy zapiąć pasy. Startujemy.- Usłyszałam głos
stewardesy, a po komunikacie, że można je odpiąć podpięłam słuchawki do mojego
telefonu i włączyłam One Direction- Stole My Heart i pogrążyłam się w
rozmyślaniach. Ta piosenka była żeby odgonić złe myśli. Wprawiała mnie w dobry
nastrój. A wracając do rozmyślań, to ciekawiło mnie jak tam będzie i czy dobrym
pomysłem było lecieć tu na całkowity spontan. Przyznaję może nie było to zbyt
mądre lecieć do obcego kraju pierwszy raz nie mając mieszkania i pracy, ale w
końcu raz się żyje, trzeba zrobić w końcu coś szalonego a polecieć do Londynu
chciałam już od pierwszej klasy technikum, więc zaryzykowałam. Czy opłaci mi
się to? Czas pokaże.
Po dwu i pół
godzinnym locie wysiadłam z samolotu i odebrałam bagaże o dziwo nie miałam ich
duzo. Były to tylko dwie walizki. Nie brałam dużo ciuchów. Postanowiłam, że
odnowię tutaj trochę moją garderobę. Rozglądałam się za wyjściem. Nie było to trudne,
więc już po chwili kierowałam się tam ciągnąć za sobą walizki. Wyjęłam telefon
z kieszeni żeby napisać smsa, że doleciałam, gdy poczułam silne uderzenie i
upadłam tracąc przytomność.
Powoli zaczynałam się
budzić. Boze, moja głowa. Nawet przy migrenie tak mnie nie boli. Otworzyłam
oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie znałam go, nigdy tu nie byłam. Był
to dość Duzy i jasny salon z kanapa, na której leżałam, nie dużym stolikiem,
telewizorem plazmowym naprzeciwko kanapy i dwoma fotelami. Nie wiedziałam jak
się tu znalazłam i jeszcze w dodatku na jednym fotelu drzemał Louis Tomlinson.
Co on tu robi?! Ja pierdole to musi być kolejny z moich psychicznych snów,
tylko tym razem jakiś dziwnie realistyczny no ale co tam. Wstałam żeby obudzić
Louisa. Tryknęłam go lekko w ramię, ale poruszył się tylko trochę i zacząć coś
mamrać pod nosem. Zrozumiałam tylko Harry a dalej to coś bliżej nieokreślonego.
Zasmiałam się, ale próbowałąm dalej.
-Louis.- Tryknęłam go mocniej, ale dalej nic. –Louis!-
Krzyknęłam i podziałało, zerwał się z tego fotela na równe nogi i zaczął się
rozglądać dookoła nie wiedząc, co się dzieje. Na szczęście szybko się ogarnął i
powiedział zacieszając.
-O, obudziłaś się już.
-Nie, coś ty. To nadal sen. Spo często mam takie
popierdolone.- Odpowiedziałam i rozsiadłam się wygodnie na kanapie.
-Jaki znowu sen?- Usiadł zdezorientowany obok mnie.
-No normalny. Wiesz ja śpię śni mi się coś dziwnego.
Standard
-Tylko, że to się dzieje naprawdę a ty nie śpisz.-
Uszczypnął mnie w ramię.
-Ał!
-Widzisz? Bolało.
-No bolało, nie musiałeś tak mocno szczypać.- Masowałam się
po uszczypniętej ręce.- Tylko gdzie ja jestem no i dlaczego jesteś w Polsce i
to w jednym pomieszczeniu razem ze mną. Przecież się nie znamy.- Zaczynało mi
się to wszystko coraz mniej podobać.
-No tak, sorry nie przedstawiłem się. Jestem Louis.- W tym
momencie strzeliłam face palma. No przecież budziłam go po imieniu. Louis tylko
bardziej zdezorientowany patrzał na mnie.
-Wiem jak masz na imię. Mało, kto was nie zna, ale dowiem
się w końcu gdzie ja jestem i co robisz w Polsce?
- W jakiej Polsce? Jesteśmy w Londynie u nas w domu to
znaczy no wiesz u mnie i chłopaków z zespołu.
-Zaraz, zaraz. Jak to w Londynie?- W Londynie?! Ja pierdole
ja nic nie pamiętam. Mam jakąś totalną lukę w pamięci. Pamiętam tylko jak się
nazywam i to, że jestem z Polski no i dziwnym trafem pamiętałam 1D, tak jak i
resztę wykonawców, jakich słucham, a gdzie całe moje życie? Nie, to się nie
może dziać naprawdę.
-To ty nie wiesz, po co jesteś w Londynie?- Zdziwił się Lou.
-No nie, a ty wiesz?- Byłam maksymalnie skołowana.
-Skąd mam wiedzieć? Ja nawet nie wiem jak masz na imię.
Wpadłem tylko na ciebie na lotnisku, a ty straciłaś przytomność, więc cię tu
przywiozłem z braku innych pomysłów.
-Możecie mówić Alex, ale jakim cudem ja jestem w Londynie?
-Też chciałbym to wiedzieć.- Powiedział sobie pod nosem.-
Dobra zawołam chłopaków i ogarniemy.- Gdy Lou się nadzierał po schodach zbiegła
pozostała część One Direction. Kurde nie pomyślałabym, że ich spotkam. Dziwne w
chuj, ale z drugiej strony gdybym tylko pamiętała, co ja tu robię, to mogłoby
być całkiem spoko.
-Dobra przedstawiać mi się nie musicie. Kojarzę was.- Uśmiechnęłam
się.- Ja jestem Alex. – Podałam każdemu z nich rękę. –Harry i Zayn usiedli na
kanapie obok mnie a Niall na fotelu, na którym przedtem drzemał Lou. Liam
natomiast stanął obok Horana.
-Tak, to jest Alex i najlepsze jest to, że chyba straciła
pamięć.- powiedział prosto z mostu Lou.
-Naprawdę ci współczujemy, tak kończy człowiek po spotkaniu
z Tomlinsonem.- zaśmiał się Niall a Lou spiorunował go wzrokiem.
-Jak to straciła pamięć?- Zapytał strasznie zdziwiony Liam.
-Nie pamiętam nic oprócz tego jak się nazywam i że pochodzę
z Polski i dziwnym trafem pamiętam was, ale to pewnie, dlatego że słucham
waszej muzyki po prostu.- Wyjaśniłam.
-To trzeba będzie jechac do szpitala żeby przebadał cię
lekarz.- Tak Liam, jako jedyny rozsądny i normalny z nich wszystkich, no może
te łyżki trochę psują mu reputacje normalnego, ale to może nawet lepiej być
zbyt normalnym też nie jest dobrze.
-Dobra, to jedziemy.- Lou podniósł się z kanapy i wziął
kluczyki ze stołu- Jedziesz z nami Harry?- Zwrócił się do, Stylesa który z
totalnym poker facem przeglądał coś w telefonie.
-Ostatecznie.- Odpowiedział Harry i wyszliśmy z domu. Na
dworze było ciepło w końcu to początek lipca, o czyli datę też pamiętam.
Fajnie.
Droga do szpitala zajęła nam jakieś 10 minut. W szpitalu pod
gabinetem lekarza, do którego pokierowała nas pani z rejestracji czekaliśmy już
trochę dłużej, bo była kolejka. Nareszcie nadeszła moja kolej. Lou uparł się,
że jako sprawca musi wejść ze mną, więc weszliśmy. Przyjął nas starszy miły
lekarz, który po krótkich oględzinach stwierdził, że skoro nie wszystko mi z
głowy umknęło, to kwestią czasu jest moje powrotne odzyskanie pamięci. Dobre i
to. Kazał nam jeszcze przyjść za tydzień do kontroli i mogliśmy iść.
-I co powiedział lekarz?- Zapytał jak dotąd strasznie cichy
Harry.
-Powiedział, że pamięć na pewno niedługo wróci.
-No ok., czyli jedziemy do domu.- Lokowaty podniósł się z
krzesła i ruszyliśmy w stronę wyjścia.
-Lou, miałam jakieś walizki przy sobie?- Zapytałam, bo
niestety to też zostało bezczelnie wymazane z mojej pamięci.
-Dwie, a co?
-A masz je w samochodzie?- Pokiwał tylko twierdząco głową.- Ok,
czyli podrzuć mnie proszę do jakiegoś hotelu.
-Do, jakiego hotelu? Jedziemy do nas.- Louis spojrzał na
mnie po raz kolejny dzisiejszego dnia nie ogarniając, o co mi chodzi.
-Przecież nie mogę u was mieszkać wy macie swoje plany,
swoje życie zapewne jesteście zajęci.
-Akurat mamy trzytygodniowe wakacje.- Po raz pierwszy
dzisiejszego dnia zobaczyłam jak Harry się uśmiecha i to w dodatku w moją
stronę, a myślałam nawet, że mnie nie trawi.
-Tylko, że tak nie wypada.- Nie byłam przekonana, co do ich
pomysłu, może nie był zły przynajmniej nie siedziałabym sama jak kołek czekając
na cud, ale z drugiej strony było mi niezręcznie „wpraszać” się do nich. Swój
urlop zapewne chcieliby spędzić inaczej.
-Oj tam głupoty gadasz. Zostajesz u nas- Postanowił Louis
szczerząc się nie wiadomo, do kogo i w jakim celu. Czyli nie miałam dłużej, co
się z nimi kłócić.
Gdy wróciliśmy Louis oznajmił chłopakom, że z nimi zostaje. Po
ich reakcji wywnioskowałam, że im to nie przeszkadzało, a może nawet się
ucieszyli z tego. Zjedliśmy kolacje, którą zrobił Liam i Niall. Jezu ten blond Irlandczyk
naprawdę potrafi wsunąć. Po kolacji Liam zaprowadził mnie do jakiegoś wolnego
pokoju przy okazji pokazując gdzie śpią oni no i gdzie znajduje się łazienka. Mój
pokój znajdował się na końcu korytarza naprzeciwko pokoju Harrego i obok pokoju
Louisa obok pokoju Lokatego znajdowały się jeszcze pokoje Nialla i Liama a obok
Lou pokój Zayna.
Poszłam wziąć prysznic. Strasznie relaksowało mnie mycie
głowy, więc przypuszczam, że wczesniej także tak musiało być. Czyli jeden
szczegół ustalony. Zawsze to coś.
Szczerze, to byłam strasznie zmęczona po tym dniu, choć
pamiętam go tylko od chwili ocknięcia się u chłopaków. Zasnęłam. Nie spałam
jednak długo. Obudziłam się o 3 w nocy i nie mogłam już usnąć. Cały czas
myślałam o mojej stracie pamięci. Strasznie to dziwne, że nie pamiętam rodziny
i przyjaciół o ile ich w ogóle mam, być może jestem ofiarą bez przyjaciół. Jedyne
osoby, jakie teraz znam to zespół, który pamiętam, że słuchałam i zapewne
chciałam spotkać. Teraz oprócz chłopaków nie mam nikogo.
Zauważyłam, że drzwi od pokoju się delikatnie uchylają a zza
nich wystaje głowa Harrego.
-Mogę?- Zapytał cicho.
Jasne, wchodź.- Odpowiedziałam. Szczerze, to zdziwiło mnie
to, że akurat on przychodzi do mnie w nocy. Odkąd się ocknęłam nie był jakoś
zainteresowany ani ucieszony moja obecnością. Może przyszedł mi po prostu
nawrzucać, że mam wypierdalać z ich życia?
-Sorry, że tak w nocy przychodzę, ale zauważyłem, że tylko u
ciebie w pokoju nie jest ciemno nudziło mi się i nie mogę spać.- Wyjaśnił
loczek i usiadł na moim łóżku opierając plecy o ścianę. Czyli jednak mi nie
nawrzuca?
-Spoko. Ja też nie spię, znaczy się spałam, ale obudziłam
się. Nie daje mi spokoju to, że nic nie pamiętam.
-A właśnie, sorry za Louisa. Powinnaś być na niego wściekła.
Wściekła na niego? Daj spokój, przecież nie zrobił tego
specjalnie. Nie jego wina, że tak felernie upadłam. Serio jest ok. Skoro lekarz
mówi, że pamięć wróci. No i jest tez jeden plus.
-Jaki?
-Poznałam was. Dla Directionerki, to serio dużo.
-Jesteś naszą fanką?- Zdziwił się Harry
-No a myślisz, że skąd bym was znała? Jak tylko się
ocknęłam, to rozpoznałam Lou. Z początku myślałam, że to mój kolejny sen, ale
potem okazało się, że to Polska a Londyn i nie sen a Rzeczywistość. Harry ja
naprawdę nie wiem, co tu robię.- Poczułam jak łzy napływają mi pod powieki. Mocno
je zacisnęłam na chwilę, żeby się nie popłakać.
-Hej, nie płacz.- Powiedział Kędzierzawy i delikatnie mnie
przytulił.- Będzie ok. Odzyskasz pamięć.- Próbował mnie pocieszyć.
-Dobra, już się ogarniam.- Oznajmiłam i delikatnie się
uśmiechnęłam zmieniając temat.
-A ty, dlaczego nie śpisz?
-Bo znowu naczytałem się za dużo na swój temat.
-A, co przeczytałeś?
-Że jestem pedałem, że nie lubia mnie a wręcz nienawidzą niektórzy,
że dziewczyny lecą na mnie tylko ze względu na moje włosy. Dlaczego ludzie mnie
tak nie lubią nawet mnie nie znając?- Harry podciągnął kolana pod brodę. Widać,
że przejął się tym, co piszą na jego temat.
-Nie przejmuj się tym, co myslą ludzie Harry. Oni zawsze
sobie coś pomyślą bez względu na to, co zrobisz. Są strasznie nietolerancyjni,
ale nie zmienisz tego i nie warto się tym tak przejmowa, bo to i tak nic nie
da. Tym bardziej, że mówią to osoby, które cię nawet nie znają i prawdopodobnie
kipią z zazdrości, że ty coś osiągnąłeś.
-Coś w tym jest. Dzięki Alex.- Delikatnie uśmiechnął się w
moją stronę.
-Spo, do usług.- Odwzajemniłam jego uśmiech
-Mogę się koło ciebie położyć? Trochę zimno tu.
-Jasne wskakuj.- Powiedziałam i odsunęłam mu kołdrę. Dopiero
teraz zauważyłam, że nie miał na sobie koszulki, więc rzeczywiście za ciepło mu
musiało nie być.
-Wiesz, chyba potrzebowałem się tak wygadać. Od razu mi
lepiej.- Spojrzał w moją stronę już dużo bardziej radosny.
-To dobrze, cieszę się, że mogłam się na coś przydać. –
Naszą rozmowę przerwał dźwięk przychodzącego esemesa. Myślałam, że to Harrego w
pierwszej chwili, ale okazało się, że to mój.
-Nie zobaczysz, kto to?- Zapytał. Wzięłam telefon do ręki i
podałam jemu.
-Ty zobacz.- Otworzył esemesa i od razu oddał mi telefon.
-No przecież to po polsku. Nie przeczytam tego.
-No fakt, nie pomyślałam. Dobra to raz, dwa, trzy…
*****
No ładnie zaczynam. Rozdział miał być wczoraj a tu dodaje dopiero dzisiaj, ale mam usprawiedliwienie. Wróciłam wczoraj dopiero o 18 ze szkoły, musiałam iść zrobić zakupy i jeszcze masa nauki na dzisiaj a jakby tego było mało rozdziały tak jak już wspominałam przepisuję z kartek więc jakby nie było, to tez trochę zajmuje.
Dziękuję wam oczywiście za pierwsze komentarze. Jest mi bardzo miło i liczę na dalsze opinie ;) Rozdział drugi powinien być gdzieś w okolicach piątku i soboty, także dawajcie znać co sądzicie o tym rozdziale ;)