poniedziałek, 25 czerwca 2012

Rozdział 5.

    Leżałam już w łóżku, ale jakoś nie mogłam zasnąć. Cieszyłam się za tak szybko mi się udało znale xc mieszkanie i prace. Nie chciałam siedzieć chłopakom na Glowie, nie lubię się komuś narzucać wole być niezależna.
Myśli zaprzątała mi jeszcze jedna kwestia. Larry. Czy Louis i Harry naprawdę są gejami? Szczerze? Nawet ucieszyłabym się gdyby okazało się to prawdą. Moim zdaniem pasują do siebie. W Polsce zawsze oglądałam filmiki na yt z Larrym i rozczulałam się jak to oni słodko razem wyglądają i szkoda, że nie są parą.
Spojrzałam na zegarek. Wskazywał 2 w nocy. Usłyszałam pukanie do drzwi. Podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Wlazł.- Powiedziałam, a zza drzwi wyłonił się uśmiechnięty Hazza.
-Śpisz? Zapytał bardzo inteligentnie.
-Tak Harry. Na siedząco i z otwartymi oczami.- Spojrzałam na niego spojrzeniem” are you fucking kidding me?”
-Oj tam.- Machnął ręką i olał moją uwagę. Wgramolił się na łóżko obok mnie i przykrył kołdrą.
-Dzisiaj się przynajmniej ubrałeś.- Mruknęłam pod nosem.
-Nie mów, że nie lubisz mnie bez koszulki.- Poruszał śmiesznie brwiami.
-tak Harold, bo tobie wydaje się, że wszystkie na ciebie lecą.
-A nie jest tak?- Spojrzał na mnie wielce zdziwiony.
-Nie, nie jest.
-Foch.- Stwierdził i skrzyżował ręce na piersi. Zaśmiałam się i zaczęłam go żgać palcami w żebra. Ten zaczął się chichrać i skakać po tym łóżku jak wypuszczony z buszu. W końcu miał dość, stwierdził, że ma już się nie focha i położył się we wcześniejszej pozycji.
- To, po co przyszedłeś?- Spytałam, bo nadal nie wiedziałam, co on tu robi. Harry tylko się szczerzył i zaczął się bawić moim telefonem.
-Po nic. Nudziło mi się.
-Aha, a jak tam ci się układa z Louisem? – Postanowiłam go sprawdzić. Ciekawa byłam jego reakcji na takie coś.
-Dobrze, a wręcz zajebiście. –Odpowiedział nadal się szczerząc i nie przerywając swojego twórczego zajęcia, jakim było bawienie się moim telefonem i próby zgadnięcia hasła do moich plików. Ha! I tu go mam. Niestety po chwili zorientował się, co powiedział i uśmiech zszedł mu z twarzy.
-Yyy to znaczy z Louisem jak to z Louisem. Najlepsi przyjaciele oczywiście.
-Dobra Harry wiem, co jest grane. Nie musisz udawać, ze ty i Tommo to tylko przyjaźń.-Spojrzałam na niego i położyłam mu rękę na ramieniu żeby dodać mu otuchy. On tylko nerwowo połknął ślinę i zapytał.
-Skąd to wiesz?
-Nie jestem ślepa Harold. Widać, że coś jest na rzeczy a poza tym przyjaciele nie wychodzą rano z pokoju jednego z nich w piżamach trzymając się za ręce.
-No tak. Trochę nieostrożni wtedy byliśmy.- Nagle Harry poderwał się do pozycji siedzącej i obrócił w moją stronę mówiąc.- Tylko nie osądzaj nas Alex, proszę. Bycie gejem to nic złego. My się naprawdę kochamy. – Tłumaczył mi jakbym nie wiadomo, co o nich myślała.
-Harry spokojnie. Ja was nie osądzam. Strasznie się cieszę, że jesteście razem. Moim zdaniem nie ma bardziej dobranej pary i ja osobiście nie wyobrażam sobie żebyście mieli być z jakąś inną dziewczyną czy tam chłopakiem.
-Serio?- Widać było, że zdziwiły go moje słowa. Myślał, że zapewne zacznę go nie wiadomo jak bluzgać.
-Jasne, a poza tym jak obie tak szczerze gadamy, to ja też nie jestem w 100% hetero.- Tak, postanowiłam mu się przyznać. Tak chyba będzie fair.
-A, co? Jesteś Bi czy lesbijką?- Nie dało się ukryć tym wyznaniem także był zaskoczony, tak samo jak moim odkryciem względem niego i Lou.
-Bi.- Uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił mój uśmiech. Coś czuję, że się z loczkiem dogadamy.
-Tak, więc powodzenia z Lou i mam rozumieć, ze chłopacy nic nie wiedzą?
-Nie wiedzą i lepiej żeby tak zostało na razie.
-Ma się rozumieć. – Wyszczerzyłam zęby, na co Harry zarechotał.
-Ok., to idę spać.- Stwierdził.- Dzieki Alex.- Dorzucił jeszcze i mnie przytulił.
-Nie ma, za co.- Odpowiedziałam z uśmiechem i również go objęłam.
Gdy Styles wyszedł nie miałam już problemów z zaśnięciem. Nawet nie wiem, kiedy pogrążyłam się we śnie.


    Rano obudził mnie budzik nastawiony na godzinę 10. Z niechęcią otworzyłam oczy i wyłączyłam go. Znowu się nie wyspałam, ale wstałam, ponieważ musiałam iść podpisać tą umowę najmu. Zwlekłam swoje 4 litery z łóżka i tradycyjnie podeszłam do walizki. Postanowiłam dzisiaj założyć „Louisowy” strój skoro wczoraj był „Malikowy” Ubrałam, więc niebieskie rurki, które podwinęłam i białą bluzkę w szare paski do tego jeszcze białe trampki i byłam prawie gotowa. Szelki sobie odpuściłam. Poszłam do łazienki, której o dziwo nie okupował Zayn i była wolna. Wykonałam to, co zawsze tylko dzisiaj związałam włosy w kitkę a oczy podkreśliłam czarną kredką. Znowu było całkiem znośnie. Zeszłam na dół gdzie już było słychać chłopaków. Siedzieli w kuchni a Harry i Louis robili śniadanie.
-Siemka!- Przywitałam się z nimi.
-Hej- Odpowiedzieli mi wesoło. Usiadłam koło Zayna, a Harry i Lou skończyli robić swoje zacne kanapki i również usiedli do stołu. Louis zajął miejsce obok mnie a Harold usiadł naprzeciwko i zaczęliśmy jeść. W pewnej chwili zauważyłam, że Loczek przestał jeść i zapatrzał się na Louisa, który coś tłumaczył Liamowi siedzącemu koło Harrego. Zachciało mi się śmiać, ale zamiast tego chwyciłam łyżkę leząca na stole i rzuciłam. Pech chciał, ze zamiast w Hazze trafiła w Liama, który zerwał się na równe nogi i przestraszony ogarniał, co się dzieje. Wszyscy oprócz mnie i Liama wybuchneli śmiechem. Najgłośniej chichrał się Niall. Musiałam trafić akurat w Liama? Przecież on się boi łyżek.
-Dlaczego?- Spojrzał na mnie z wyrzutem.
-Ja cie przepraszam. Chciałam trafić w Harrego. To był przypadek.- Mówiłam strasznie skruszona.-Nie rzucałabym w ciebie przecież łyżkami. Liam ze zrezygnowaniem kręcąc głową zajął z powrotem swoje miejsce.
-Nigdy więcej tego nie rób.- Dodał jeszcze.
-Obiecuje.- Reszta śniadania przebiegła już bez większych przeszkód. Tylko Nialler, co chwilę wybuchał śmiechem przypominając sobie to zdarzenie. Ehe, bardzo śmieszne. Rzuciłam łyżką w kolesia, który się ich boi. No boki zrywać, chociaż w sumie tak z innej perspektywy to mogło nawet nieźle wyglądać. Po śniadaniu poszłam jeszcze do pokoju, który obecnie zajmuję. Wzięłam telefon, portfel i udałam się do wyjścia. W końcu za 40 minut miałam tam być. Przed wyjściem zatrzymał mnie jeszcze Niall.
-Gdzie idziesz?- Zagadnął.
-Podpisać umowę.- Odpowiedziałam mu zgodnie z prawdą.
-Iść z tobą?
-Nie spoko. Poradzę sobie..- Uśmiechnęłam się do niego i wyszłam z mieszkania. Polubiłam tego słodkiego Irlandczyka tak jak i resztę 1D. Było w nich coś, za co po prostu nie dało się ich nie lubić.
Wyciągnęłam słuchawki z kieszeni i podłączyłam do swojego telefonu. Włączyłam Supreme Robbiego Williamsa. Ta piosenka strasznie kojarzyła mi się z Londynem. Teraz w końcu mogłam słuchac jej przemierzając ulicami tego miasta. Czułam się tu dobrze. Po prostu mam tak, że jak jestem pierwszy raz w jakimś miejscu to mam takie odczucie, że jestem w domu, jakbym dotarła do celu. Takie odczucie miałam, w Poznaiu i tak samo mam tu.
Nawet nie zorientowałam się jak minęłam Nandos. Skapnęłam się dopiero, gdy byłam za Nerd Caffe. W sumie to myślałam, że zabłądzę po drodze. Niestety w orientacji w terenie za dobra nie byłam a tu proszę, dotarłam. No może jeszcze nie do końca, ale jak nie zabłądziłam do tej pory to tu już mi to nie grozi.
Po chwili znajdowałam się na Bedfordbury 35 przed budynkiem, w którym na ostatnim piętrze, czyli trzecim było moje mieszkanie. Przed wejściem czekała już na mnie pani Sophia. Przywitałyśmy się uściśnięciem dłoni i weszłyśmy do mieszkania. Usiadłyśmy przy stole w kuchni i podała mi umowę, którą po przeczytaniu podpisałam. Zapłaciłam jej jeszcze czynsz za 2 miesiące z góry i otrzymałam klucze a pani, Crowd wyszła życząc mi żeby mi się dobrze mieszkało a ja rozglądnęłam się jeszcze raz po mieszkaniu. N końcu poszłam jeszcze do salonu i usiadłam an kanapie. Obrzuciłam wzrokiem pomieszczenie i uśmiechnęłam się pod nosem. Byłam szczęśliwa. Wszystko zaczynało układać się po mojej myśli. Znalazłam pracę, mieszkanie. Mam znajomych tu w Londynie nie jestem sama jak kołek, wiec jest ok. Jest naprawdę ok. Stwierdziłam, że nie ma, co tu dłużej siedzieć. Tak jak w pierwsza stronę chciałam się przejść. Przynajmniej zapoznam się z okolicą, a poza tym jak mam słuchawki to wolę iśc z buta. Najlepiej mi się wtedy myśli.
Wyszłam z mieszkania i przekluczyłam drzwi. Klucz schowałam do kieszeni od spodni i nie patrząc na nic obróciłam się. Z sąsiednich drzwi wychodził właśnie jakiś chłopak, który tak jak ja nie zauważył, że ktoś jeszcze znajduje się na korytarzu, chcąc nie chcąc zderzyliśmy się a po chwili zaczęliśmy się nawzajem przepraszać. Szczerze mówiąc dość śmiesznie to wyglądało. Chłopak po chwili się zaśmiał i podając mi rękę przedstawił się.
-Jestem Jeydon.- Ujęłam jego dłoń i tak samo się przedstawiłam.- Wprowadzasz się tu? Wcześniej cię nie widziałem.- Zaczął rozmowę, gdy schodziliśmy po schodach.
-Tak, dzisiaj klucze dostałam, a ty długo już tu mieszkasz?
-Jakieś pół roku. Fajnie się tu mieszka, nie narzekam.
-Dobrze wiedzieć sąsiedzie. – Uśmiechnęłam się do niego. Patrząc prawdzie w oczy był strasznie przystojny. Miał długie jasnobrązowe włosy, zielone oczy a na nosie delikatne piegi, które dodawały mu uroku. Jego pełne wargi prawie zawsze wygięte w uśmiechu ozdabiał kolczyk w kształcie podkówki. Jego styl ubierania był skejtowy. Na głowie miał Full capa i do tego koszulkę z nadrukiem i szerokie jeansy z niskim krokiem oraz adidasy za kostkę. Szczerze? Z wyglądu mój ideał.
-Zawsze do usług sąsiadko.- Puścił mi oczko i zaśmiał się dźwięcznie.
-W, którą stronę idziesz?- Zapytał, gdy wyszliśmy przed budynek.
-W prawo, a ty?
-Też, to mogę cię odprowadzić do Tesco.- Po raz kolejny w ciągu tej krótkiej chwili suszył zęby. Droga z nim, choć krótka, bo zaledwie 5 minut zleciała jeszcze szybciej. Cały czas się z czegoś chichrał a jego śmiech był zaraźliwy. Pod Tesco wymieniliśmy się numerami telefonu jak to powiedział Jey na wszelki wypadek jakby się paliło a dzwonek do drzwi nie działał. Nie ma, co dobry powód. Dalsza droga również zleciała mi strasznie szybko. Nim się obejrzałam byłam pod domem chłopaków. Drzwi były otwarte, więc weszłam bez problemu. Nie było jakoś strasznie głośno. Jedyne dźwięki dochodziły z salonu, więc tam się udałam. Zajęłam miejsce obok Nialla i oparłam głowę na jego ramieniu, na co zareagował szerokim uśmiechem w moją stronę ukazując tym samym swój aparat ortodontyczny. Oglądali Fineasza i Ferba na Disney Channel.
-Wy tak poważnie?
-Ale co?- Zayn spojrzał na mnie nie wiedząc o co mi chodzi.
-No czy wy tak poważnie to ogladacie?- Wyjaśniłam
-Oj cicho. To jest fajne.- Uciszył mnie Louis i dalej wlepiał swoje oczy w tv.
-No ja nie przeczę.- Uniosłam ręce w geście obronnym i oglądałam z nimi ta jakże zacną bajkę. 


******
No i rozdział 5. Dziękuję wam za komentarze i nową obserwację. Pod rozdziałami zamieściłam również reakcje, tak więc jeszcze tak możecie wyrażać opinię na temat tego co piszę. Nawet nie wiecie jak kazdy nowy komentarz, obserwacja czy reakcja mnie nakręcają. 
Nowy rozdział dodam około czwartku bądź piątku. 
Jeśli chcecie być informowani to piszcie ;) 
 Zrobiłam dzisiaj nowy szablon. Jak wam sie podoba? Według mnie nie jest taki zły, ale zawsze mogł być lepszy. 

Pojawiła się nowa postać. Jak może zauważyliście po moim avatarze no lub nie, że uwielbiam Jeydona tak więc musiałam go wpleść. Może nie jest to w 100% ponieważ on jest z Kanady i raczej dziwne by było go spotkać  Londynie, ale trochę pozmieniałam no i jest ;) mam nadzieję, że odbierzecie go pozytywnie. 


Nowi Bohaterowie. 


Jeydon Wale (21 lat) 
Pozytywny chłopak, który uwielbia muzykę, rysowanie, jedzenie oraz koty. Jest sąsiadem Alex. 

czwartek, 21 czerwca 2012

Rozdział 4.


    Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Kurde te moje migreny. Od czasu tego felernego upadku przestałam brać tabletki zapobiegawcze. Normalnie łykam je dwa razy dziennie, a tu do tego było trochę stresu, nowe otoczenie, więc migrena gotowa. Wstałam szybko z łóżka i zaczęłam szukać w walizce mojej rozpuszczalnej tabletki, którą biorę jak już mam migrenę. Na szczęście zabrałam dwie saszetki. Gdy szłam w pół po omacku by ją rozpuścić czułam jak zawartość mojego żołądka podchodzi mi do gardła. Minęłam łazienkę, ale niestety musiałam w trybie natychmiastowym się do niej wrócić. Szybko zwymiotowałam i przepłukałam usta. Mój wzrok się lekko poprawił. Och, dlaczego przy migrenie tak napierdalają oczy i połowy nie widać? Poszłam do kuchni. Tam siedział tylko Liam i pił herbatę.
-Liam, byłbyś tak dobry i zrobił mi herbatę?- Spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem.
-Jasne.- Wstał z miejsca i robił herbatę bacznie mi się przyglądając. –Wszystko ok.?- Zapytał po chwili. No tak siedziałam przy stole a moja głowa leżała schowana w rękach i zapewne byłam strasznie blada.
-To tylko migrena.- Podniosłam głowę i uśmiechnęłam się delikatnie.- Wezmę tabletkę i mi przejdzie.- Pomachałam saszetką z białym proszkiem. Liam postawił przede mną kubek z herbatą. Wsypałam do niej proszek dokładnie mieszając. Nie lubiłam tego rozpuszczać w wodzie, bo było ohydne, ale z herbatą całkiem dobre. Wypiłam to jak najszybciej się dało i powróciłam do mojej półleżącej pozycji przy stole. Po jakiś dwudziestu minutach mi przeszło. Jak ja nienawidzę migren. Te całe zaburzenia wzroku, w chuj bolące oczy i wymioty. Coś okropnego, ale pech chciał, że to do mnie przypierdoliły się wszystkie rodzinne choroby.
Podniosłam się do normalnej już pozycji siedzącej. Migrena przeszła, ale i tak głowa jeszcze trochę boli. Cały dzień już będę przyjebana chodziła.
-Już wszystko w porządku?- Zapytał Liam, który skończył pić swoją herbatę.
-Tak już wszystko ok.
-Serio nienajlepiej wyglądałaś. Może powinnaś iść do lekarza? A jak to od tego upadku?
-Spokojnie Li, to tylko zwykła migrena była. Nie ma się, czym przejmować, kilka lat już się na nią leczę. Po prostu zapomniałam ostatnio o moich zapobiegawczych tabletkach.- Wytłumaczyłam mu
-To chyba, że.- Odpowiedział już spokojniejszy.-Już myślałem, ze to coś poważniejszego
-E tam, bez przesady, ale dzięki za troskę.- Uśmiechnęłam się i poczochrałam mu włosy
-Lubisz czochrać, co nie?- Zaśmiał się poprawiając swój fryz.
-Nic nie poradzę na to, że macie fajne włosy a ja lubię fajne włosy.- Wyszczerzyłam zęby.-Jakieś plany na dzisiaj?- Zapytałam
-Raczej nie, a ty?
-Tak myślę, że warto by było poszukać tej pracy i mieszkania.
-To weź najlepiej któregoś z nas do pomocy. Nie znasz tak dobrze miasta.- Poradził mi Payne.
-Nie głupi pomysł.- Przyznałam mu rację.
-Jeeeść!- Z takim oto okrzykiem wpadł do kuchni Niall. Ja i Liam zaczęliśmy się śmiać, a Horan spojrzał na nas morderczym wzrokiem. No tak. Nie ma nic śmiesznego w głodzie Nialla.
-Dobra ja idę do łazienki póki Zayn jeszcze śpi.- Puściłam im oczko i poszłam jeszcze po drodze do pokoju po jakieś ciuchy. Z pokoju Louisa właśnie wychodził Harry razem z Tomlinsonem. Niby nic, ale trzymali się za ręce. Gdy mnie zobaczyli zmieszali się i momentalnie puścili swoje dłonie.
-Cześć Alex. -Rzucili szybko i zbiegli na dół. Dziwne, ale no ok. Nie wnikam, ich sprawy. Weszłam do pokoju, wzięłam ciuchy, które wybrał dla mnie wczoraj Zayn. Naprawdę mi się podobały. Ubrałam się i poszłam do łazienki. Niestety drzwi były już zamknięte od środka.
-Moment! -Zza drzwi usłyszałam oczywiście Zayna.
-Boże Malik, czemu ty zawsze okupujesz łazienkę? –Drzwi się otworzyły a przede mną stanął idealnie uczesany Zayn.
-No proszę cię, taka fryzura się sama nie robi.- Powiedział z wyrzutem i wskazał palcem swoje włosy.
-Oj no już dobrze, dobrze, ale moja fryzura tez się sama nie robi. –Wyminęłam go i weszłam do łazienki. Pierwsze, co zrobiłam to podłączyłam prostownice, umyłam zęby, na twarz nałożyłam krem a po chwili puder. Rzęsy jak zawsze podkreśliłam tuszem, ale dzisiaj postanowiłam zrobić jeszcze czarne kreski eyelinerem na górnej powiece. Moje rude do ramion włosy wyprostowałam i obejrzałam się w lustrze. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że wyglądam naprawdę ok. Zeszłam na dół. Chłopacy już po śniadaniu siedzieli w salonie i oglądali cos w tv. Usiadłam na kanapie obok Nialla.
-Uuuu Alex, ale ty dzisiaj wyglądasz.- Skomentował Louis.
-Dzięki, to chyba zasługa tych ciuchów wybranych przez Zayna.
-Powinienem zostać stylista.- Malik skrzyżował ręce na piersi i udając zamyślenie pokiwał głową z uznaniem dla własnych umiejętności. 
-Nie pochlebiaj sobie, to po prostu Londyn jej służy.- Dogryzł mu Tomlinson, za co oberwał od Zayna z poduszki.
-O właśnie Alex, na stole w kuchni masz śniadanie. –Poinformował mnie Liam.
-Kochani jesteście, ale nie jestem głodna.- Przydałoby się iść poszukać tego mieszkania. Nie powiem z chłopakami mieszka mi się świetnie, ale nie mogę im tyle siedzieć na głowie. Niall był wczoraj taki skory do pomocy, więc postanowiłam go poprosić, żeby ze mną poszedł.
-Nialler?- Zagadnęłam
-Co?
-Nie poszedłbyś ze mną poszukać pracy i mieszkania?
-Jasne, czemu nie i tak nie mam nic ciekawego do roboty.- Wyszczerzył w moim kierunku żeby z aparatem ortodontycznym. Był strasznie uroczym chłopakiem.
-A mogę iść z wami?- Zapytał Liam.- Jakoś nie mam ochoty siedzieć w domu.
-Pewnie. To idę zabrać portfel i możemy iść. – Przytaknęli, więc poszłam na górę zgarnęłam portfel i telefon i wróciłam do chłopaków.
Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu Liama, który prowadził. Ja usiadłam na siedzeniu z przodu a Niall z tyłu.
-To gdzie najpierw?- Zapytał Li, żeby wiedzieć gdzie jechać.
-Do Nandos.- Padła propozycja od Blondasa.
-Dobra, niech ci będzie, ale po drodze wstąpimy do kiosku po jakaś gazetę z ogłoszeniami.- Tak, więc Payne podjechał pod jakiś kiosk. Kupiłam gazetę i pojechaliśmy do Nandos. Może to nawet nie był głupi pomysł. Przynajmniej będę mogła na spokojnie przejrzeć ogłoszenia.
Gdy wchodziliśmy do restauracji zobaczyłam w oknie kartkę z ogłoszeniem „przyjmiemy kelnerkę”. Postanowiłam się dowiedzieć czegoś więcej, gdy będziemy już w środku.
Zajęliśmy jakiś stolik przy oknie. Podeszła do nas całkiem młoda kelnerka. Miała ciemne włosy, kolczyk w brwi i tatuaże na ręce. Najpierw spojrzała na chłopaków. Wydawać by się mogło, że wie, kim są, ale fanka nie jest. Powitała nas miłym uśmiechem.
-Dzień dobry, mogę przyjąć zamówienie?
-Oczywiście. – Złożyliśmy zamówienie, po czym postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej. Na chwile obecną nawet taka praca by mi się przydała.
-Przepraszam panią, ale widziałam ogłoszenie, że szukacie kelnerki. Gdzie mogłabym dowiedzieć się czegoś więcej?
-Jaka pani, bez przesady. Jestem Megan.- Podała mi rękę. Odwzajemniłam gest i również się przedstawiłam.- Chodź ze mną, to porozmawiasz z szefem.- Kontynuowała Megan.
-Ok.- Zgodziłam się z chęcią, a Megan zaprowadziła mnie do gabinetu szefa. Scott Fox. Sądząc po tabliczce na drzwiach tak się on właśnie nazywał.
-Powodzenia.- Rzuciła jeszcze Megan i sobie poszła.
-Dzięki.- Wzięłam głęboki oddech i zapukałam do drzwi. Po usłyszeniu proszę weszłam. Za biurkiem siedział mężczyzna po 30-stce. Wyglądem nie odstraszał, ale zbyt przystojny też nie był.
-Dzień dobry. Ja w sprawie pracy na stanowisko kelnerki.
-Dzień dobry.- Uśmiechnął się do mnie całkiem przyjaźnie.- Scott Fox.- Podał mi dłoń.
-Natalia Nowak w skrócie Alex.- Odwzajemniłam uścisk również się przedstawiając. Gestem pokazał żebym usiadła na krzesełku przed jego biurkiem, po czym on również zajął swoje miejsce. Rozmowa była krótka. Po jakiś 10 minutach byłam już przy stoliku gdzie Megan właśnie przyniosła nasze zamówienie.
-I jak?- Zapytał strasznie ciekawy Niall.
-Dostałam pracę! Zaczynam od poniedziałku.
-Gratulacje!- Chłopcy mnie po kolei przytulili.
-To do zobaczenia.- Uśmiechnęła się do mnie Megan i wróciła do swoich obowiązków. W trakcie jedzenia przeglądałam gazetę w poszukiwaniu mieszkania. Pracę już mam, więc tym lepiej mi znaleźć mieszkanie, bo przynajmniej wiem, jakim budżetem dysponuję. 2000 Funtów pensji, to może nie jest jakoś rewelacyjnie dużo, ale dodać o tego jeszcze napiwki, to myślę, że spokojnie powinno wystarczyć.
Rzuciło mi się w oczy dość ciekawe ogłoszenie. Nie duże mieszkanie, dwa pokoje, kuchnia i łazienka. 600 funtów miesięcznie. Podana była ulica i numer telefonu.
-Ei chłopaki wiecie może gdzie to jest?- Pokazałam im adres w gazecie.
-Ja wiem.- Odezwał się Horan.- To jakieś 10 minut z buta stąd.
-Idealnie, to dzwonię tam.- Wybrałam numer i już po chwili odebrała jakaś pani, która przedstawiła się, jako Sophia Crowd. Umówiłam się z nią za 20 minut właśnie koło tego mieszkania.
-No to zaprowadzisz nas tam? Za 20 minut muszę tam być. – Powiedziałam, gdy skończyłam rozmawiać z panią Crowd.
-Spoko. Tylko dokończę jeść.
Tak, więc Niall kończył posiłek a ja poszłam uregulować rachunek. Pożegnałam się jeszcze z Megan, która wydaje się być serio porządku i wyszliśmy z lokalu. Koło Nandos była Caffe Nerd za którą skręcaliśmy w lewo potem szliśmy dobre 5 minut prosto i za Tesco znów skręcaliśmy w lewo, 2 minuty drogi prosto i znów skręt w lewo, potem już prosto i po chwili byliśmy na Bedfordbury 35. Szczerze powiedziawszy okolica mi się podobała. Nie było jakoś zajebiście, ale było ładnie.
-Dzień dobry, ty jesteś Alex? –Podeszła do nas kobieta na oko około 40, bardzo zadbana.- Jestem Sophia Crowd.
-Tak, to ja. Chciałabym zobaczyć to mieszkanie, które ma pani do wynajęcia.
-Oczywiście, proszę za mną.- Pani Sophia zaprowadziła nas na trzecie piętro. Mieszkanie z numerem 11. Lubię ten numer. Wpuściła nas do mieszkania i kazała się rozejrzeć. Bardzo mi się spodobało. Wzdłuż drzwi wejściowych był dość długi korytarz. Ściany pomalowane były na przytulny brzoskwiniowy. Po prawej stronie były dwie pary drzwi i na końcu korytarza jedne. Po lewej zaraz przy wejściu również były drzwi. Najpierw weszłam tam. Znajdował się tam salon połączony z kuchnią. Pomieszczenie było spore i ładnie oświetlone, ponieważ były tam aż 3 okna. Jedno mniejsze na obszarze kuchni i dwa większe bardziej po stronie salonu. Kuchnia pomalowana była na ciemniejszy odcień fioletu z jasnymi meblami, salon natomiast był jasny a na ścianie, na której znajdował się telewizor była tapeta z fioletowymi kwiatami. Całość prezentowała się naprawdę ładnie. Postanowiłam sprawdzić pozostałe pomieszczenia. Drzwi na końcu korytarza jak się okazało prowadziły do małej łazienki. Te zaraz obok niej do sypialni. Ściany pomalowane były tu na czerwono. Na wprost było okno. Po lewej stronie znajdowały się jeszcze jedne drzwi, które jak się okazało prowadziły do garderoby. Tworzyło to wszystko dość sporą wnękę, w której było łóżko i szafeczka nocna. Fajnie. Lubię jak łóżko jest w takim lekko odizolowanym miejscu i jeszcze obok okna. Na ściacianie po prawej stronie stała szafa, komoda, regał i przy wejściu w narożniku narożnikowe nie duże biurko. Pokój naprawdę mi się podobał. Coś czuję, że to właśnie ten zajmę. Ostatnie drzwi prowadziły do drugiego pokoju. Ten był w kolorze zielonym i nie miał garderoby. Było tam tylko łóżko, duża szafa z lustrem na środku, regał oraz komoda. Poszłam do salonu gdzie już była pani Spohia z chłopakami.
-I jak?- Zapytała.
-Mi się podoba.- Uśmiechnęłam się do kobiety.
-Tak, jest bardzo przytulne.- Stwierdził Liam.
-I jest fajna kuchnia- Dorzucił swoje 3 groszy Niall.
-Więc jest pani zainteresowana?- Zapytała się mnie.
-Jak najbardziej.- Uzgodniłam z nią wszystkie szczegóły dotyczące najmu. Jutro mam przyjść podpisać umowę i mogę się wprowadzać.
Strasznie cieszyłam się, że tak łatwo poszło. Czyżby wszystko zaczynało się tu układać?


Perspektywa Louisa.

Siedzieliśmy w salonie. Zayn poszedł do swojego pokoju, Alex, Niall i Liam wybyli na miasto pomóc Rudej w znalezieniu mieszkania i pracy. W sumie to się cieszyłem, ze wpadłem wtedy na nią. Jest naprawdę wporządku. Wszyscy ją polubiliśmy. Przyda nam się trochę damskiego towarzystwa.
Sięgnąłem do stołu po ostatnią marchewkę. Podsunąłem ją Harremu pod nos, co miało równo znaczyć z pytaniem „Chcesz gryza?” Ten tylko z uśmiechem pokiwał przecząco głową i przytulił się do mnie dalej oglądając jakiś durny film, który strasznie go wciągnął. Szczerze mówiąc nie miałem pojęcia, o czym jest, ale przynajmniej miałem chwilę żeby na spokojnie poobserwować Harrego. Nikt nie ma pojęcia jak ja tego chłopaka kocham. Wiem, wiele osób może pomyśleć, jak chłopak może kochać drugiego chłopaka i to jeszcze swojego najlepszego przyjaciela, ale jak widać można. Moim zdaniem nie ma w tym nic dziwnego. Miłość jest miłość no nie? Nie ważne czy do chłopaka czy do dziewczyny, płeć nie ma tu nic do rzeczy. Nawet nie zauważyłem jak film się skończył a Harry zaczął mi się bacznie przyglądać.
-Louis? Gryzie cię coś?- Zapytał tym swoim męskim lekko zachrypniętym głosem, który tak kochałem wlepiając we mnie oczy.
-Nie. Po prostu tak się zamyśliłem.- Uśmiechnąłem się do niego delikatnie jednocześnie przyciągając go bliżej i całując w policzek.
-Tylko?- Zapytał. Jednak wiedziałem, że nie chodziło mu o moje zamyślenie. Zaśmiałem się cicho i wpiłem w jego usta. Z początku pocałunek był delikatny, pełen czułości po chwili jednak zaczął się zmieniać w cos bardziej namiętnego. Hazza przeniósł się na moje kolana żeby było nam wygodniej. Moje ręce powędrowały pod jego koszulkę jeżdżąc delikatnie po jego umięśnionym brzuchu. Swoje ręce natomiast wplótł w moje włosy. W tej chwili usłyszeliśmy otwierane drzwi i głośne „Jesteśmy!” w wykonaniu Nialla. Odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni.


Perspektywa Alex

Po wejściu do domu skierowaliśmy się do salonu. Tam siedział tylko Louis i Harry. Harold był na twarzy cały czerwony i poprawiał koszulkę, a Lou miał potargane włosy i również czerwone policzki.
-I jak poszło?- Spytał Lou lekko odchrząkując.
-Wprost zajebiście. Od poniedziałku zaczynam prace w Nandos a od jutra mogę wprowadzać się do mieszkania.
-Gratulacje!- Ucieszyli się, ale nadal spoglądali na siebie dziwnie. Tą dwójkę na pewno coś łączy i prędzej czy później ja się dowiem, co. 

zdziwienie******
Witam was kochani. Na początku muszę wam podziękować za komentarze o raz za obserwacje. Do tej pory była jedna obserwacja, po której nawet nie wiecie jak się ucieszyłam, natomiast jakie było moje zdziwienie gdy przed chwilą odświeżyłam bloga i zobaczyłam trzy osoby obserwujące. Nawet nie wiecie jaka jestem w tym momencie szczęśliwa. I w mojej ankiecie również sporo osób juz zagłosowało. Jedno wielkie Massive Thank You dla was. 
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach, to śmiało piszcie. Forma nie ma dla mnie znaczenia. Będę was informować tak jak wam jest wygodnie ;) 
W następnym rozdziale, który pojawi się prawdopodobnie w poniedziałek zamieszczę wam obrazek mieszkania Alex, żeby łatwiej wam było to sobie wyobrazić, ponieważ wiem, że moje opisy nie są takie świetne. 

Nowi Bohaterowie: 
Megan Carlos (21 lat)
Mieszka w Londynie. Od jakiegoś czasu pracuje w Nandos. Uwielbia tatuaże oraz piercing. Słucha rocka. Jej koleżanka jest wielką fanką 1D. Megan ich nie wielbi, ale nic do nich nie ma. Na ogól miła i otwarta, ale potrafi być bezczelna i wulgarna kiedy wymaga tego sytuacja. 

Scott Fox ( 35 lat)
Właściciel restauracji Nandos w której pracuje Megan jak i Alex. Bezdzietny kawaler. Całkiem wporzątku facet. Idzie się z nim dogadać. 

Sophia Crowd (38 lat)
Wynajmuje Alex mieszkanie. Niedawno rozwiodła się z mężem i dlatego za niską cenę chce wynająć ich wspólne kiedyś mieszkanie. Bardzo miła i spokojna kobieta. 


*********
http://besty.pl/1285081  <- prawda, że Irlandczycy, to bardzo mili i pozytywni ludzie? Na rozpoczęciu Euro 2012 byłam akurat u mojej mamy i ojczyma i po sąsiedzku jest obóz kempingowy naszych znajomych Holendrów. Tak więc miałam 90-ciu Irlandczyków za sąsiadów. Wspominam ich bardzo dobrze, byli przemili i przezabawni. ;) Szkoda, że Irlandii tak słabo poszło na meczach ;( no i oczywiście nam również. 


Dobra, to do poniedziałku i komentujcie ;) 

sobota, 16 czerwca 2012

Rozdział 3.


      Po tych moich jakże nudnych opowieściach o sobie postanowiliśmy iść na miasto coś zjeść i przy okazji pozwiedzać Londyn, no przynajmniej ja pozwiedzać. Chłopcy mają mi służyć za przewodników. Postanowiłam się jakoś ubrać w miarę jak człowiek. Poszłam do pokoju i uklęknęłam nad moją walizką, która stała obok łóżka. Nie miałam aż tak wiele ciuchów, ale cos tam nadawało się, żeby pokazać się publicznie. Wybrałam różowy t-shirt z zabawnym motywem, zwykłe granatowe rurki i czarną marynarkę. Na rękę założyłam jeszcze trzy różowe bransoletki i trzy czarne. Każda miała na sobie napis” That’s what makes you beautiful” Hehe, no cóż mam kilka takich pierdoł.  Na nogi założyłam czarne trampki a włosy związałam w kucyk. Wyglądałam znośnie.
Na dworze było ciepło, ale pochmurnie. Z racji tego, że chłopcy mieszkali kawałek od centrum, to zamówiliśmy taksówkę. W centrum byliśmy po 15 minutach.
-No to, co pierwsze? – Zapytał podekscytowany jak małe dziecko nowa zabawką Louis.
-Nandos!- Krzyknął Niall. No tak, czemu mnie to nie dziwi?
-Dobra. Zjemy coś, a potem wyruszamy na podbój Londynu. – Zarządził Liam. Rzeczywiście jest ogarnięty, ale jak dla mnie to czasem aż za bardzo. Mógłby chwilami bardziej wrzucić na luz. W Nandos zeszła nam godzina. Nie trzeba nawet mówić, kto wsunął najwięcej.
Potem chłopacy stwierdzili, że najpierw koniecznie musze zobaczyć London Eye i tu się zaczęło. Odezwał się mój lęk wysokości. Gdy byliśmy już dość wysoko spojrzałam w dół. To naprawdę nie był dobry pomysł. Szybko rzuciłam się na któregoś z chłopaków przytulając się do niego. Padło na Nialla. Poczułam jak również mnie delikatnie objął.
-Masz lęk wysokości?- Zapytał zdziwiony.
-Nie kurde brak mi czułości.- Spojrzałam na niego spod rzęs odrywając głowę od jego klatki piersiowej.- Jasne, że mam lęk wysokości.- Słyszałam tylko jak chłopaki się ryją. Pewnie niech się śmieją, ale jak zaraz jakimś sposobem stąd wypadniemy, to nie będzie im tak wesoło. Blondyn przekręcił mnie tak, że stałam plecami do niego i objął mnie od tyłu.
-Zobacz, jaki widok. Z nami nie musisz się bać.- Powiedział
-Ehe, tak mi tłumacz.- Odpowiedziałam dalej z zamkniętymi oczami.
-Tylko Alex, jeszcze oczy by wypadało otworzyć.- Zaśmiał się Zayn. Otworzyłam powoli jedno, potem drugie. Ja pierdole jak my wysoko byliśmy, ale nie powiem widok był rzeczywiście genialny. Ten widok przyćmił cały strach. Boże, jaki Londyn był piękny i to delikatne zachmurzone niebo idealnie współgrało z tymi wszystkimi budynkami i czerwonymi Double Deckerami przemierzającymi ulice miasta. Było nieziemsko. Właśnie taki Londyn sobie wyobrażałam.
-Wow.- Wyrwało mi się po cichu z ust.- Jak tu zajebiście.
-No widzisz? A nie chciałaś patrzeć.- Wyszczerzył się do mnie Harold
-I to był błąd.- Napawałam się tym widokiem jeszcze przez chwilę, ale niestety przejażdżka się skończyła. Nawet nie zwróciłam uwagi, że Niall nadal mnie obejmował. Zmieszałam się z lekka, ale starałam się, żeby nie było po mnie tego widać.
-E, to dzięki za wsparcie.- Posłałam w jego kierunku delikatny uśmiech.
-Nie ma, za co.- Odwzajemnił go podejrzewam tak samo zmieszany jak ja.
Stwierdziliśmy, że nie chce nam się już chodzić, więc poszliśmy na zakupy. Po odwiedzeniu kilku sklepów kupiłam tylko dwa t-shirty. Jeden z brytyjską flagą a drugi z napisem „ I <3 London”
-Poczekaj Alex, już ja ci coś znajdę.- Wpadł na genialny pomysł Louis, zabrał ze sobą jeszcze Harrego i poszli w sklep.
-To za chwile przyniosą ci kolorowe rurki i bluzki w paski.- Zaśmiał się Niall
-O, to ja ci też czegoś poszukam.- Poderwał się z jakiejś pufy Malik i tak jak Larry poleciał szukać ubrań. Liam natomiast odebrał telefon i odeszedł gdzieś na bok. Zostałam tylko z Blondynem. Poszliśmy usiąść na jakiejś niewielkiej kanapie, która tam stała i czekaliśmy na chłopaków. Strasznie ciekawiło mnie, co wybiorą.
Pierwszy wrócił Zayn. Przywlókł ze sobą bluzę bejsbolówkę, full capa, zajebiste ciemne jeansy, t-shirt oraz białe trampki. >link<
-Aaaa Zayn, to jest boskie!- Wzięłam ciuchy od niego i już chciałam iść do przymierzalni, ale właśnie szedł Louis i tak jak powiedział Niall niósł kolorowe rurki a mianowicie czerwone i niebieskie i kilka koszulek w paski. Harry za to przytargał jakąś nawet fajną marynarkę i bluzę przeciąganą przez głowę.
-Louis a co się stało, że szelek nie masz?- Zapytał rozbawiony Blondas.
-O kurde.- Przywalił sobie w czoło z otwartej.- Zapomniałem!- Krzyknął i wcisnął mi ubrania a sam poleciał po szelki.
-Serio Niall? Musiałeś?- Spojrzałam na niego ze wzrokiem „are you fucking kidding me?”
-Sorki.- Spojrzał na mnie skruszony tymi swoimi błękitnymi oczami. Dopiero teraz zauważyłam jak są głębokie. Ogólnie rozpływam się przy zielonych oczach takich jak ma Harry, ale nie tym razem, te Nialla miały w sobie coś tak hipnotyzującego. Usłyszałam odchrząknięcie ze strony Zayna. Kurde, musiałam się za bardzo zapatrzeć. Na szczęście wrócił Louis z szelkami. Wzięłam je od niego i poszłam do przymierzalni. Oczywiście wszystkie ubrania na mnie pasowały. Udało im się trafić w mój rozmiar.
-I jak?- Usłyszałam pytanie ze strony szczerzącego się, Tomlinsona gdy wyszłam z przymierzalni. On mnie czasem przeraża. Potrafi się zachowywać normalnie, ale nieraz zachowuję się tak jakby go wypuścili z psychiatryka i nic tylko w kaftan go no, ale dobra. Pomysł z kaftanem zostawię, na kiedy indziej, może się przydać.
-Świetnie Lou. Kolorowe rurki i bluzki w paski to jest to.- Zaśmiałam się i poklepałam go po plecach.
-No wiadomo.- Odpowiedział a ja poszłam do kasy. Po wyjściu z centrum złapaliśmy taksówkę i pojechaliśmy już do domu.
Po wejściu poszłam odstawić ubrania do pokoju a gdy zeszłam na dół Niall znowu marudził, że głodny jest.
-Może zamówimy pizze?- Zaproponował Liam.
-A nie możemy jej sami zrobić?- Po minach chłopaków wnioskowałam, że nie za bardzo niestety im to wychodzi.
-Ostatnio próbowaliśmy, to nie skończyło się zbyt dobrze.- Powiedział Harold a reszta chłopaków mu przytaknęła.
-To macie szczęście, bo pizza to moje popisowe danie. – Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu i poszłam do kuchni.
-Ale nie spalisz nic tak jak my no nie?- Zapytał Niall
-Wątpisz w moje umiejętności?- Spojrzałam na niego groźnym wzrokiem, od razu podniósł ręce w geście obronnym.
-Jakże bym śmiał.
-I dobrze.- Na szczęście chłopcy posiadali wszystkie składniki. Dodałam wszystkiego oczywiście trzy razy więcej niż zwykle. Jak gotuję, to lubię spokój, ale niestety całe towarzystwo mnie otoczyło i przyglądało mojej pracy. Harry i Louis zaczęli się sypać mąką, która po chwili wylądowała na włosach Zayna. My wybuchneliśmy śmiechem a chłopaki zaczęli uciekać przed Zaynem. Ok., czyli został tylko Niall i Liam. Trzeba ich było jakoś wykorzystać.
- Chłopaki? Pokroicie mi szynkę, pieczarki, paprykę i zetrzecie ser?
-Ok.- Zgodzili się bez problemu, więc podczas gdy ja wyrabiałam ciasto Blondas kroił paprykę i tarł ser a Liam zabrał się za szynkę i pieczarki. Poszło nam szybko. Wyszły 4 duże pizze, które wstawiliśmy do piekarnika. Trzeba było to robić na dwa razy. Bo niestety za jednym zamachem mogliśmy upiec tylko dwie.
Zayn, Louis i Harry nadal nie schodzili na dół, więc poszliśmy sprawdzić co Zayn z nimi zrobił. Zastaliśmy ich w jego pokoju lecz bez Malika.
-A wy co robicie?- zapytał ich Niall siadając na łóżku
-Sprzątamy.- Odpowiedział Hazza ogarniający biurko.
-Doobra, a gdzie Zayn?
-Kąpie się oczywiście. Musi być przecież piękny i uroczy jak zawsze.- Powiedział Lou i zaczął walić głupie miny i pozy.
-Spoko, to sprzątajcie a ja idę na dół pilnować pizzy.- Zaśmiałam się i zaczęłam wychodzić z pokoju Zayna.
-To ja idę z Toba.- Niall wyszedł ze mną. Poszliśmy do kuchni. Powoli zaczynało już pachnieć pizzą. Usiadłam na blacie kuchennym a Blondyn stanął obok mnie.
-Gdzie się nauczyłaś robić pizze?
-Mama mnie nauczyła kilka lat temu wiesz nie chcę się chwalić, ale wychodzi mi lepsza.
-To się okaże, ale pachnie ładnie no i w końcu pomagaliśmy ci.
-Tak Niall bez was bym sobie nie poradziła.- Zaśmiałam się i potargałam mu włosy.
-No jak mogłaś mnie potargać?- Spojrzał na mnie z wyrzutem.- Teraz popraw.- Wskazał palcem na swoją czuprynę. Zeskoczyłam z blatu i stanęłam przed nim. Zaczęłam mu poprawiać fryz, który zepsułam. Nialler przymknął oczy a na twarzy pojawił mu się zarys uśmiechu. Miał bardzo przyjemne w dotyku włosy, lubiłam się bawić włosami, a jemu najwyraźniej tez to nie przeszkadzało.
-Buuu!- Nagle krzyknął mi do ucha jak sądzę Louis.
-Aaaa!- Wydarłam się i odruchowo przytuliłam do Blondyna, który również się wzdrygnął. Lou wraz z chłopakami zaczęli się ryć.
-Ja pierdole Tomlinson ty masz naprawdę coś z banią. – Powiedziałam próbując uregulowac oddech.
-Oj tam, czepiasz się.- Wyszczerzył swoje białe i proste ząbki w uroczym uśmiechu i machnął ręką.
Wystawiłam pizze z piekarnika i wstawiłam dwie kolejne. Blondynek pomógł mi je pokroić i zanieśliśmy je do salonu gdzie już siedziała reszta towarzystwa. Swoją drogą nie wiedziałam, że Niall jest taki pomocny. Te dwie pizze bardzo szybko się rozeszły.
-Kurde, lepsza niż z naszej pizzeri.- Stwierdził Louis.
-No sto razy.- Przytaknął mu Zayn dokańczający swój kawałek.
-Cieszę się, że wam smakuje, bo idę po kolejne dwie.- Poszłam do kuchni a tym razem po chwili z pomocą przyszedł mi Hazza.
-Ooo, Haroldzik. Jak miło, ze mi pomożesz.- Powiedziałam podchodząc do niego i pieszczotliwie poszczypałam mu policzki tak jak to robią te starsze ciotki bądź babcie swoim wnukom.
-Bardzo zabawne wiesz?
-Wiem, wiem Harry, a teraz bierz te pizze.- Dałam mu do ręki talerz z pizza. Ja wzięłam drugi i poszliśmy powrotem do salonu. Te poszły równie szybko, co tamte. Po kolacji posiedzieliśmy jeszcze chwilę przed telewizorem, ale nic ciekawego nie leciało, więc po jakiejś pół godzinie udałam się do łazienki wziąć prysznic. Po 40 minutach leżałam już w łożku. Dzisiaj przynajmniej mogłam się położyć ze świadomością, że pamiętam wszystko. Nie wiem, co bym zrobiła gdyby ta cała moja amnezja trwała dłużej. Nikomu tego nie życzę. To jest straszne. Człowiek czuje się wtedy taki zagubiony we własnym świecie oraz tak obco. Nigdy więcej nie chcę tego przeżyć.

Perspektywa Harrego
-Wreszcie sami.- Powiedziałem zamykając drzwi na klucz i ułożyłem się na łóżku obok mojego chłopaka. Louis tylko przytulił się do mnie i  jedną rękę zatopił w moich włosach. Uwielbiałem, gdy to robił no i on też to lubił. Często mi je czochrał, poprawiał bądź głaskał mnie po nich. To były takie gesty, które mogliśmy wykonywać przy innych. Tak, nikt o nas nie wie. Taka nasza mała tajemnica. Dobra może nie aż taka mała, ale baliśmy się reakcji innych. Jesteśmy razem już 3 miesiące i jak na razie udaje nam się to wszystko ukrywać. Może powinniśmy powiedzieć chłopakom, w końcu jesteśmy zespołem i w dodatku najlepszymi przyjaciółmi i podejrzewam, że zrozumieliby to i wspierali nas, ale mimo wszystko ich reakcji również się obawiamy. Nie chcemy się śpieszyć z tą decyzją, bo ona może wszystko popsuć. Moje rozmyślania przerwał mi Louis składający pocałunek na moich ustach. Oczywiście szybko go odwzajemniłem. Za każdym razem, gdy byliśmy tak blisko miałem te przysłowiowe motylki w brzuchu. Gdyby kilka lat temu ktoś powiedział mi, że los na drodze postawi mi takiego Louisa Tomlinosna, w którym zakocham się do szaleństwa, to bym nie uwierzył i w dodatku wyśmiał a tu proszę, jaki los bywa zaskakujący.
Poczułem ręce Lou pod swoją koszulką, która po chwili wylądowała gdzieś w pokoju, ale do niczego więcej nie doszło.
-Kocham cię Harry.- Usłyszałem jego cudowny i delikatny głos, który wypowiadał jeszcze cudowniejsze słowa.
-Ja też cię kocham Tommo.- Odpowiedziałem mu i musnąłem jego policzek. Wtuleni w siebie poszliśmy spać. Miałem gdzieś fakt, że chłopacy mogą dopytywać, dlaczego spałem w pokoju szatyna a nie w swoim. W tej chwili liczyliśmy się tylko my i to, że jest nam razem tak dobrze.


************
Nie martwcie się ja nie znikam po 2 rozdziałach po prostu teraz mam jeszcze tyle ostatnich poprawek w szkole, że na mecze nie mam czasu ( płaczemy po dzisiejszym meczu. och no dlaczego musieli przegrać? ;( ) a co dopiero na rozdziały i jeszcze to żmudne przepisywanie z kartek. Ja nie lubię na kompie pisać. A tak ogólnie to sukces w rozdziałach ponieważ mam już prawie 8 i do tego wenę na dalsze. 
Dziękuję wam za komentarze, których nie jest wiele, ale strasznie się cieszę z każdego. One tak motywują do dalszego blogowania, że nie macie pojęcia. 
Pojawił się dzisiaj Larry :D Och nawet nie wiecie jak ja uwielbiam ten Bromance. Po prostu nie mogłam się powstrzymać przed umieszczeniem go tutaj. 
Ps. Wszystkie zestawy ubrań tworze sama jakby co ; P ubrania z poprzedniej notki 
Nastepny postaram się dodać koło czwartku ponieważ w środę mam ostatnią poprawkę. 
Do zobaczenia ;*

sobota, 2 czerwca 2012

Rozdział 2.




-Ty zobacz.- Otworzył esemesa i od razu oddał mi telefon.
-No przecież to po polsku. Nie przeczytam tego.
-No fakt, nie pomyślałam. Dobra to, raz, dwa, trzy. Patrzę.
Nadawca: Blondyna
Treść: I jak tam Ruda? Doleciałaś w ogóle? Odezwałabyś się a nie. Tęsknimy.
Czyli jednak nie jestem ofiarą bez przyjaciół?
- I kto to?- Zapytał zaciekawiony Harry.
-Ktoś, kogo mam zapisanego Blondyna. Pyta się czy doleciałam i mówi, że tęsknią.
-I co? Odpiszesz?
-Nie no, co ty. Co mam napisać? Sorry, ale ja cię nie pamiętam?- Odchyliłam głowę do tyłu i bezradnie westchnęłam. Nagle mnie oświeciło.- Chociaż czekaj. Ja chyba wiem jak ona ma na imię i kim jest. O ile mi się teraz dobrze kojarzy, to mam konto na facebooku i ją w znajomych oczywiście.
-To poczekaj przyniosę laptopa i sprawdzimy.- Zerwał się z miejsca i chciał lecieć po laptopa, ale go zatrzymałam.
-Harry, ale ja się nie zaloguję, bo nie pamiętam hasła, ale spokojnie mam aplikacje na telefonie, to może tam jestem niewylogowana.- Loczek wrócił powrotem na swoje miejsce a ja wzięłam telefon i poszukałam aplikacji facebooka. Uruchomiłam ją i tak jak podejrzewałam byłam tam zalogowana. Od razu sprawdziłam znajomych. Szukałam Olgi. Była tylko jedna, blond włosa dziewczyna. Wiedziałam, że to ona. Momentalnie zaczęło mi się wszystko przypominać. Przypomniał mi się Poznań, mama, ojczym no i oczywiście Olga wraz z Oliwią i Martą. Z nimi mieszkałam przed przylotem do Londynu. Przypomniał mi się także mój powód pobytu w Londynie. Po prostu wszystko.
-Boże Harry! Pamiętam! Wszystko pamiętam!- I z radości rzuciłam się oszołomionemu chłopakowi na szyję.
-Naprawdę?- Było widać, że cieszy się razem ze mną.
-Tak. Ja pierdole, pamiętam całe moje Zycie. Nie mam już żadnych luk w pamięci.- Cieszyłam się jak małe dziecko z upragnionej od dawna zabawki. Byłam naprawdę szczęśliwa a uśmiech nie chciał zejść mi z twarzy.
-Więc już wiesz, co robisz w Londynie?- Spytał dla upewnienia.
-Oczywiście, że wiem. Przyjechałam tu na kompletny spontan nie wiedząc, co mnie tu czeka.- Krótko mu wyjaśniłam. Nie myło sensu się rozgadywać, bo potem chłopakom znowu będę musiała opowiadać to samo, więc opowiem im wszystkim razem moją jakże ciekawą biografię.
-Wow i widzisz przyjechałaś tu nie wiedząc, co się czeka a tu taka przygoda na wejściu i to jeszcze z nami w roli głównej.- Harry śmiesznie poruszał brwiami. Widać, że jak i jemu tak i mnie humor się poprawił.
-Tak Harold, bardzo zabawne. Nawet nie wiesz, jakie to uczucie nic nie pamiętać no chyba, że tak ostro balujesz, że film ci się urywa.
-No, zdarzało się. – Pokiwał głową jak te kiczowate pieski ustawiane w tylnich szybach samochodów, za co dostał ode mnie z poduszki a następnie cicho zachichotał.- To, co idziemy budzić resztę?
-Pogrzało cię Styles? Środek nocy jest.- Popukałam go w czoło.
-Jak dla ciebie 7 rano, to środek nocy, to ja się już boje, do której ty śpisz.
-Już 7?- Zerwałam się z łóżka i podeszłam do okna odsłaniając zasłonę.- Kurde no faktycznie jasno już.
-No, co ty nie powiesz.- Harry zaczął się ze mnie śmiać. Oj nie ładnie.
-Harold, bo zaraz oberwiesz za te swoje docinki.- Pogroziłam mu palcem.
-Mam się bać?
-No oczywiście.- Odpowiedziałam i wskoczyłam na łóżko łaskocząc go. Skończyłam dopiero jak spadł z łóżka.
-Jesteś psychiczna. Nic dziwnego, że Tomlinson na ciebie wpadł. Swój ciągnie do swego. – Spojrzał na mnie z udawanym oburzeniem w oczach.
-Oj Harold nie dąsaj się.- Powiedziałam i tryknęłam go w ramię, gdy usiadł powrotem na łóżku.
-Nie mów na mnie Harold. Nie możesz po prostu Harry.
-Nie. Harold tak mi bardziej pod pasowało. – Wytknęłam mu język.
-A bujaj się.- Powiedział i rzucił we mnie poduszką.
-Nie zaczynaj znowu tylko lepiej chodź ze mną pomożesz zrobić mi śniadanie.
-Znaj moją dobroć.- Westchnął i poszliśmy do kuchni. Stwierdziliśmy, że zrobimy jajecznice. Niby tam umiem gotować, ale nie chciało nam się robić nic innego. Tak, więc usmażyliśmy ją oczywiście z dużej ilości jaj i nałożyliśmy na talerze, a Harold postanowił obudził chłopaków. Wziął patelnie, drewnianą łyżkę i poszedł na górę. Jedyne, co było słychać, to walenie w patelnie i obelgi lecące w stronę Harrego oraz krzyki zapewne Liama „ Weź ode mnie ta łyżkę’ I to niby ja jestem psychiczna? Jak bym ich przynajmniej normalnie obudziła.
Loczek z zaciszem zbiegł ze schodów i odłożył patelnie, po czym usiadł przy stole. Za nim zszedł Liam, który spojrzał na Harrego wzrokiem mordercy a do mnie się delikatnie uśmiechnął no i oczywiście usiadł jak najdalej od Harolda. Następnie przyszedł Niall, który jak zobaczył śniadanie, to cała złość mu przeszła następnie pojawił się zaspany Lou.
-A wyprostował ci ktoś kiedyś loki Harry?-  Ziewając usiadł koło Harrego.
-Nie zrobiłbyś mi tego.- Kędzierzawy złapał się za swój fryz i z przerażeniem spojrzał na, Tomlinsona, który tylko wyszczerzył swoje urocze ząbki w uśmiechu i powiedział.
-Nie znasz dnia ani godziny.
Jak to zrobisz, to pamiętaj, że z Larrym koniec.- Harold pogroził szatynowi palcem.
-Oj Harry, Harry z tobą to jak z dzieckiem.- Westchnął Lou i zaczął jeść swoje śniadanie.  
-A gdzie jest Zayn?- Zapytałam zauważając, że jednego brakuje.
-Pewnie dalej śpi.- Stwierdził Harry.- Pójdę po niego.
-Tylko tym razem bez patelni-Powiedziałam, gdy zauważyłam, że już sięga po nią.
-Łe tam- Skrzywił się i pobiegł na górę.
Po około 5 minutach wrócił z Malikiem.
-Kto wpadł na tak genialny pomysł, żeby wstawać o 8 rano?- Zapytał zaspany, siadając do stołu.
-Ja z Haroldem, ale mieliśmy powód.- Powiedziałam.
-O właśnie, a jak się dzisiaj czujesz? Przypomniało ci się coś?- Spytał Lou.
-Nie przerywaj Louis. Tak przypomniało mi się właściwie wszystko.
-Serio?- Niall na chwilę oderwał się od talerza i spojrzał zaciekawiony w moją stronę.
-Tak Niall, serio, więc już od dzisiaj będziecie mieć mnie z głowy.
-Oj tam z głowy, w sumie fajnie jak tu jesteś.- Stwierdził Liam.
-Musisz podać nam swój adres, to będziemy cię odwiedzać.- Uśmiechnął się Niall.
-Tylko na razie nie wiem, jaki będzie mój adres, bo musze poszukać mieszkania.
-To gdzie ty chcesz dzisiaj, iśc?
-No jak to gdzie? Do hotelu.
-No chyba cię coś piecze. –Stwierdził inteligentnie Tomlinson.- Zostajesz na razie u nas. Nie będziesz się tłukła po jakiś hotelach.
-Ale..- Przerwał mi.
-Żadnego, ale. No dalej, wspomóżcie mnie chłopaki.
-Louis ma racje. Przecież do czasu aż nie znajdziesz mieszkania możesz zostać u nas. To żaden problem.- Liam poprał Louisa a pozostali tylko mu przytakiwali.
-Serio? Dzięki chłopaki. Jesteście kochani.
-Wiemy.- Wyszczerzył się Harry.
-Dobra, to, kto dzisiaj pomywa?- Zapytał Lou zakładając nogi na stół.
-Ja i Alex robiliśmy śniadanie.- Obronił nas Harold.
-Ja muszę ułożyć włosy. – Zayn się od razu ulotnił.
-No przykro mi chłopaki. Dzisiaj wasza kolej.- Uśmiechnął się Tomlinson w stronę Liama i Nialla
-A ty, co będziesz robił?- Zaciekawił się, Niall.
-A wujek, Lou pogada se z Alex i wszyscy szczęśliwi.
-Jasne i będę pięćdziesiąt razy powtarzać to samo. Spokojnie Louis zdążycie mnie o wszystko wypytać.- Poklepałam go po ramieniu.- Pójdę się ogarnąć. Ty też zlikwidujesz ten nie ogar na głowie, Zayn mam nadzieje zdarzy się uczesać, chłopaki zmyją naczynia, no a Harry, to tam nie wiem, co wyczynia.- Tak a propos, to Harold się nie wiadomo gdzie ulotnił przed chwila jeszcze tu był.
-No doobraa.- Powiedział przeciągając niektóre litery i poszedł do siebie. Zaśmiałam się i również poszłam do mojego tymczasowego pokoju. Ubrałam jakieś szare rurki, czarny t-shirt z nadrukiem. Na nogi założyłam delikatnie siwe adidasy za kostkę i poszłam zobaczyć jak tam kolejka do łazienki. Przy drzwiach stał już ubrany Tommo. Standardowo ubrał kolorowe rurki, które delikatnie podwinął, bluzkę w paski i szelki. Typowy ubiór Louisa.
-No Zayn, ile można włosy układać? Weź już wyjdź.- Stękał pod drzwiami.
-No chwila!- Odkrzyknął mu zniecierpliwiony Malik. Taa, też nie lubię jak mi się pod drzwiami stęka. Zeszłam na dół do chłopaków. Harry w salonie słuchał muzyki na słuchawkach i mruczał sobie coś pod nosem, a Niall i Liam dalej pomywali.
-Boże chłopaki, to przecież tylko kilka naczyń a wy się tak bawicie.
-No, bo nam się nie chce.- Skrzywił się Niall.
-A zmywarki nie macie?
-Mamy, ale się popsuła, bo Louis coś nagrzebał.- Odpowiedział mi Liam i umył ostatni talerz, który Blondas potem wytarł. Przyszedł do nas również Zayn.
-O, wpuściłeś Louisa do łazienki?- Spytałam rozbawiona.
-Jakby ci tak pod drzwiami stękał, to tez byś go wpuściła.
-No możliwe.
-Wolne!- Krzyknął Lou i zbiegł do nas na dół.
-No Zayn, tyle się siedzi w łazience. – Powiedział dumnie Lou.- A gdzie Harry?
-W salonie siedzi.- Odpowiedziałam mu i poszłam do łazienki a Lou do salonu.
W łazience wyprostowałam tylko moje rude włosy do ramion, umyłam twarz i zęby a następnie użyłam trochę pudru i wytuszowałam rzęsy. Dokręciłam jeszcze kulkę od mojego kolczyka w wardze. Wspominałam, że pasjonuje mnie, piercing? Jeśli nie, to teraz mówię. Obrzuciłam się spojrzeniem stwierdzając, że lepiej nie będzie i zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli już w salonie, więc się do nich dosiadłam. Usiadłam na kanapie obok Nialla. Koło Blondaska siedział Lou, który trzymał nogi na Haroldzie. No, no Larry pełną parą.
-Wstyd Malik, żeby nawet dziewczyna siedziała w łazience krócej niż ty.- Zaśmiał się Irlandczyk a Zayn zrobił dziwną minę i udawał oburzonego.
-No dobra już mu dajcie spokój. Niech sobie tam siedzi nawet pół dnia jak mu się tak podoba.- Powiedziałam do nich i wywróciłam teatralnie oczami. Zayn uśmiechnął się w moją stronę a do Nialla wytknął język.
-No dobra, spokój już.- Zarządził Liam siedzący na fotelu.- To, co ci się przypomniało Alex?
-No wszystko. Pamiętam już, po co tu jestem może to głupie, ale przyjechałam tu na kompletny spontan bez jakiejkolwiek pracy i mieszkania. Taka mini przygoda.
-No to mieszkanie masz na razie z głowy.- Stwierdził Lou.
-Jak z głowy? Przecież nie będę u was mieszkać, bez przesady. I tak już dużo dla mnie zrobiliście.
-Ale ty masz z tym prooobleeeeem.- Zaczął marudził Niall.- Nam nie przeszkadza twoja obecność a wręcz przeciwnie.
-Dokładnie. Możesz zostać ile chcesz Ruda. – Wyszczerzył się loczek.
-Uparci jesteście, ale Spo, bo ja też i i tak poszukam mieszkania i tak poszukam.
-No jak chcesz, ale u nas jesteś zawsze mile widziana.-Powiedział Liam. Kurde, aż się wierzyć nie chce, ze tak mili chłopacy są sławni.
-Dobra, to może opowiem wam dalej. Czyli tak, mieszkałam wcześniej z kumpelami w Poznaniu.
-Z tą co do ciebie napisała tak?- Wtrącił Harry
-Tak z tą i nie tylko, bo jeszcze z dwoma innymi, ale coś mnie ciągnęło tu do Londynu, więc jestem.
-Czy mi się wydaje, czy Haroldzik wie więcej?- Zapytał Lou.
-Nie bardzo, ale siedział dzisiaj w nocy ze mną jak mi się wszystko przypomniało po esemesie od jednej z dziewczyn.
-A, w jakim celu ty się szwendasz po obcych pokojach w nocy, co?- Tym razem, to pytanie Lou skierował w stronę Harrego, który się zaśmiał pod nosem
-Spać nie mogłem.
-To pamiętaj, że jak nie możesz spać, to się idzie przytulić do wujcia Louisa a nie zakłóca się ciszę nocną innym.- Lou tłumaczył mu jak dziecku a my się z nich chichraliśmy.
-Zapamiętam.- Obiecał mu Harry, na co Lou zareagował triumfalnym uśmiechem.
-A ile ty masz w ogóle lat? –Zapytał Zayn.
-Rok mniej niż Louis.
-Łe, to git. –Pogadaliśmy tak jeszcze chwile i spytałam się Kędzierzawego czy użyczy mi swojego laptopa. Chciałam zadzwonić do rodziców i do dziewczyn. Oczywiście się zgodził, więc poszliśmy do jego pokoju. Urządzony był normalnie jak pokój zwykłego nastolatka, bez większych fanaberii. Harry włączył laptopa i rypnął się na łóżko.
-Mogę zostać?- Wyszczerzył się?
-Przecież to twój pokój.- A niech se siedzi i tak nic nie zrozumie, ale zapewne ciekawy był jak wyglądają dziewczyny. Najpierw zadzwoniłam właśnie do nich. Były akurat dostępne na skypie. Przynajmniej nie musiałam im pisać na fonie. Zadzwoniłam. Po chwili na ekranie zobaczyłam dwie blond głowy i jedną czarną. Od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Rudaa!- Usłyszałam moja przezwisko i śmiechy.
-Siema ziomki. Co tam?
-Nudno. Tęsknimy za tobą. – Odezwała się Oliwia.
-A skąd ty właściwie dzwonisz? –Spytała Marta. No tak. Przecież komputera ze sobą nie miałam, a tu nagle dzwonie do nich na skypie.
-To trochę głupia historia, ale dzwonię z laptopa kolegi.
-O a jak się kolega zwie? Ładny? – Zaczęła dopytywać Olga.
-Zwie się Harry i jest niczego sobie.- Zaśmiałam się a Harold bardziej zaciekawił się naszą rozmową.
Oooo jak Styles.- Zawołała Marta. Teraz to już sądząc po minie Lokatego dużo by dał, żeby znać polski. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-No, bo tak właściwie, to jest Styles.
-Coo?- Zawołały.
-Głupota ci jednak nie minęła, a już miałyśmy nadzieje.- Zaśmiała się Olga. No jasne, nie wierzą mi. W sumie nie ma się, co dziwić. Pozostało mi tylko zawołać Harrego żeby się przedstawił. Ten oczywiście podszedł i szczerząc się pomachał im mówiąc „Hi I’m Harry” . Nie dało się ukryć były zdziwione, ale przynajmniej uwierzyły.
-Jak ty ich tam w ogóle dorwałaś?- Zapytała Oliwia. One niestety nie były ich fankami, ale Marta nawet ich lubiła. Szczególnie Nialla.
-Louis wpadł na mnie na lotnisku.
-Louis to ten od paskowanych ciuchów? – Spytała dla upewnienia Marta.
-Tak, to ten. No, więc wpadł na mnie na lotnisku, przewróciłam się i straciłam pamięć, ale po dzisiejszym esemesie w nocy od Olgi wszystko sobie przypomniałam.
-No to nieźle.- Skomentowała to Olga. Pogadałyśmy jeszcze trochę. Marta kazała pozdrowić Paznokcia* i rozłączyłam się. Zadzwoniłam jeszcze do mamy i ojczyma. Mama jak to mama kazała mi uważać na siebie no i cieszyła się, że nie żałuje swojej decyzji o wyjeździe. No tak. Never Regret jakby to powiedziała Olga i podsunęłaby mi pod nos swój tatuaż na nadgarstku z tym właśnie napisem. Nigdy nie żałuj, ponieważ Nothing last forever jak znowu głosi mój tatuaż również na nadgarstku. Pamiętam dzień, w którym wszystkie cztery zrobiłyśmy sobie swoje pierwsze tatuaże. Niezapomniane chwile.

*Paznokieć.- Tak moja kumpela mówi na Nialla, bo jego imię przypomina jej po prostu paznokcia po angielsku (nail) 
*******
A juz myślałam, ze nie dodam dzisiaj rozdziału. Internetu nie miałam gdzieś do 18 wieczorem ,ale całe szczęście już jest :D 
Mi tam się rozdział nawet podoba no ale czekam na wasze opinie ;) 
Dziekuję również za komentarze, które pojawiały się pod 1 rozdziałem. Ciesze się, że się komuś spodobało. 
Następny dodam dopiero w czwartek ponieważ teraz będę miała dość napięte dni w szkole. Muszę pozaliczać jeszcze przedmioty.(Nie mam pojęcia po kiego chuja mi w pierwszej technikum rosyjski od podstaw. Dla mnie ten język to czarna magia) 
 No to see ya nara :D Widzimy sie w czwartek ;) 
O i jeszcze jedno pytanko. Lubicie Larrego?