sobota, 2 czerwca 2012

Rozdział 2.




-Ty zobacz.- Otworzył esemesa i od razu oddał mi telefon.
-No przecież to po polsku. Nie przeczytam tego.
-No fakt, nie pomyślałam. Dobra to, raz, dwa, trzy. Patrzę.
Nadawca: Blondyna
Treść: I jak tam Ruda? Doleciałaś w ogóle? Odezwałabyś się a nie. Tęsknimy.
Czyli jednak nie jestem ofiarą bez przyjaciół?
- I kto to?- Zapytał zaciekawiony Harry.
-Ktoś, kogo mam zapisanego Blondyna. Pyta się czy doleciałam i mówi, że tęsknią.
-I co? Odpiszesz?
-Nie no, co ty. Co mam napisać? Sorry, ale ja cię nie pamiętam?- Odchyliłam głowę do tyłu i bezradnie westchnęłam. Nagle mnie oświeciło.- Chociaż czekaj. Ja chyba wiem jak ona ma na imię i kim jest. O ile mi się teraz dobrze kojarzy, to mam konto na facebooku i ją w znajomych oczywiście.
-To poczekaj przyniosę laptopa i sprawdzimy.- Zerwał się z miejsca i chciał lecieć po laptopa, ale go zatrzymałam.
-Harry, ale ja się nie zaloguję, bo nie pamiętam hasła, ale spokojnie mam aplikacje na telefonie, to może tam jestem niewylogowana.- Loczek wrócił powrotem na swoje miejsce a ja wzięłam telefon i poszukałam aplikacji facebooka. Uruchomiłam ją i tak jak podejrzewałam byłam tam zalogowana. Od razu sprawdziłam znajomych. Szukałam Olgi. Była tylko jedna, blond włosa dziewczyna. Wiedziałam, że to ona. Momentalnie zaczęło mi się wszystko przypominać. Przypomniał mi się Poznań, mama, ojczym no i oczywiście Olga wraz z Oliwią i Martą. Z nimi mieszkałam przed przylotem do Londynu. Przypomniał mi się także mój powód pobytu w Londynie. Po prostu wszystko.
-Boże Harry! Pamiętam! Wszystko pamiętam!- I z radości rzuciłam się oszołomionemu chłopakowi na szyję.
-Naprawdę?- Było widać, że cieszy się razem ze mną.
-Tak. Ja pierdole, pamiętam całe moje Zycie. Nie mam już żadnych luk w pamięci.- Cieszyłam się jak małe dziecko z upragnionej od dawna zabawki. Byłam naprawdę szczęśliwa a uśmiech nie chciał zejść mi z twarzy.
-Więc już wiesz, co robisz w Londynie?- Spytał dla upewnienia.
-Oczywiście, że wiem. Przyjechałam tu na kompletny spontan nie wiedząc, co mnie tu czeka.- Krótko mu wyjaśniłam. Nie myło sensu się rozgadywać, bo potem chłopakom znowu będę musiała opowiadać to samo, więc opowiem im wszystkim razem moją jakże ciekawą biografię.
-Wow i widzisz przyjechałaś tu nie wiedząc, co się czeka a tu taka przygoda na wejściu i to jeszcze z nami w roli głównej.- Harry śmiesznie poruszał brwiami. Widać, że jak i jemu tak i mnie humor się poprawił.
-Tak Harold, bardzo zabawne. Nawet nie wiesz, jakie to uczucie nic nie pamiętać no chyba, że tak ostro balujesz, że film ci się urywa.
-No, zdarzało się. – Pokiwał głową jak te kiczowate pieski ustawiane w tylnich szybach samochodów, za co dostał ode mnie z poduszki a następnie cicho zachichotał.- To, co idziemy budzić resztę?
-Pogrzało cię Styles? Środek nocy jest.- Popukałam go w czoło.
-Jak dla ciebie 7 rano, to środek nocy, to ja się już boje, do której ty śpisz.
-Już 7?- Zerwałam się z łóżka i podeszłam do okna odsłaniając zasłonę.- Kurde no faktycznie jasno już.
-No, co ty nie powiesz.- Harry zaczął się ze mnie śmiać. Oj nie ładnie.
-Harold, bo zaraz oberwiesz za te swoje docinki.- Pogroziłam mu palcem.
-Mam się bać?
-No oczywiście.- Odpowiedziałam i wskoczyłam na łóżko łaskocząc go. Skończyłam dopiero jak spadł z łóżka.
-Jesteś psychiczna. Nic dziwnego, że Tomlinson na ciebie wpadł. Swój ciągnie do swego. – Spojrzał na mnie z udawanym oburzeniem w oczach.
-Oj Harold nie dąsaj się.- Powiedziałam i tryknęłam go w ramię, gdy usiadł powrotem na łóżku.
-Nie mów na mnie Harold. Nie możesz po prostu Harry.
-Nie. Harold tak mi bardziej pod pasowało. – Wytknęłam mu język.
-A bujaj się.- Powiedział i rzucił we mnie poduszką.
-Nie zaczynaj znowu tylko lepiej chodź ze mną pomożesz zrobić mi śniadanie.
-Znaj moją dobroć.- Westchnął i poszliśmy do kuchni. Stwierdziliśmy, że zrobimy jajecznice. Niby tam umiem gotować, ale nie chciało nam się robić nic innego. Tak, więc usmażyliśmy ją oczywiście z dużej ilości jaj i nałożyliśmy na talerze, a Harold postanowił obudził chłopaków. Wziął patelnie, drewnianą łyżkę i poszedł na górę. Jedyne, co było słychać, to walenie w patelnie i obelgi lecące w stronę Harrego oraz krzyki zapewne Liama „ Weź ode mnie ta łyżkę’ I to niby ja jestem psychiczna? Jak bym ich przynajmniej normalnie obudziła.
Loczek z zaciszem zbiegł ze schodów i odłożył patelnie, po czym usiadł przy stole. Za nim zszedł Liam, który spojrzał na Harrego wzrokiem mordercy a do mnie się delikatnie uśmiechnął no i oczywiście usiadł jak najdalej od Harolda. Następnie przyszedł Niall, który jak zobaczył śniadanie, to cała złość mu przeszła następnie pojawił się zaspany Lou.
-A wyprostował ci ktoś kiedyś loki Harry?-  Ziewając usiadł koło Harrego.
-Nie zrobiłbyś mi tego.- Kędzierzawy złapał się za swój fryz i z przerażeniem spojrzał na, Tomlinsona, który tylko wyszczerzył swoje urocze ząbki w uśmiechu i powiedział.
-Nie znasz dnia ani godziny.
Jak to zrobisz, to pamiętaj, że z Larrym koniec.- Harold pogroził szatynowi palcem.
-Oj Harry, Harry z tobą to jak z dzieckiem.- Westchnął Lou i zaczął jeść swoje śniadanie.  
-A gdzie jest Zayn?- Zapytałam zauważając, że jednego brakuje.
-Pewnie dalej śpi.- Stwierdził Harry.- Pójdę po niego.
-Tylko tym razem bez patelni-Powiedziałam, gdy zauważyłam, że już sięga po nią.
-Łe tam- Skrzywił się i pobiegł na górę.
Po około 5 minutach wrócił z Malikiem.
-Kto wpadł na tak genialny pomysł, żeby wstawać o 8 rano?- Zapytał zaspany, siadając do stołu.
-Ja z Haroldem, ale mieliśmy powód.- Powiedziałam.
-O właśnie, a jak się dzisiaj czujesz? Przypomniało ci się coś?- Spytał Lou.
-Nie przerywaj Louis. Tak przypomniało mi się właściwie wszystko.
-Serio?- Niall na chwilę oderwał się od talerza i spojrzał zaciekawiony w moją stronę.
-Tak Niall, serio, więc już od dzisiaj będziecie mieć mnie z głowy.
-Oj tam z głowy, w sumie fajnie jak tu jesteś.- Stwierdził Liam.
-Musisz podać nam swój adres, to będziemy cię odwiedzać.- Uśmiechnął się Niall.
-Tylko na razie nie wiem, jaki będzie mój adres, bo musze poszukać mieszkania.
-To gdzie ty chcesz dzisiaj, iśc?
-No jak to gdzie? Do hotelu.
-No chyba cię coś piecze. –Stwierdził inteligentnie Tomlinson.- Zostajesz na razie u nas. Nie będziesz się tłukła po jakiś hotelach.
-Ale..- Przerwał mi.
-Żadnego, ale. No dalej, wspomóżcie mnie chłopaki.
-Louis ma racje. Przecież do czasu aż nie znajdziesz mieszkania możesz zostać u nas. To żaden problem.- Liam poprał Louisa a pozostali tylko mu przytakiwali.
-Serio? Dzięki chłopaki. Jesteście kochani.
-Wiemy.- Wyszczerzył się Harry.
-Dobra, to, kto dzisiaj pomywa?- Zapytał Lou zakładając nogi na stół.
-Ja i Alex robiliśmy śniadanie.- Obronił nas Harold.
-Ja muszę ułożyć włosy. – Zayn się od razu ulotnił.
-No przykro mi chłopaki. Dzisiaj wasza kolej.- Uśmiechnął się Tomlinson w stronę Liama i Nialla
-A ty, co będziesz robił?- Zaciekawił się, Niall.
-A wujek, Lou pogada se z Alex i wszyscy szczęśliwi.
-Jasne i będę pięćdziesiąt razy powtarzać to samo. Spokojnie Louis zdążycie mnie o wszystko wypytać.- Poklepałam go po ramieniu.- Pójdę się ogarnąć. Ty też zlikwidujesz ten nie ogar na głowie, Zayn mam nadzieje zdarzy się uczesać, chłopaki zmyją naczynia, no a Harry, to tam nie wiem, co wyczynia.- Tak a propos, to Harold się nie wiadomo gdzie ulotnił przed chwila jeszcze tu był.
-No doobraa.- Powiedział przeciągając niektóre litery i poszedł do siebie. Zaśmiałam się i również poszłam do mojego tymczasowego pokoju. Ubrałam jakieś szare rurki, czarny t-shirt z nadrukiem. Na nogi założyłam delikatnie siwe adidasy za kostkę i poszłam zobaczyć jak tam kolejka do łazienki. Przy drzwiach stał już ubrany Tommo. Standardowo ubrał kolorowe rurki, które delikatnie podwinął, bluzkę w paski i szelki. Typowy ubiór Louisa.
-No Zayn, ile można włosy układać? Weź już wyjdź.- Stękał pod drzwiami.
-No chwila!- Odkrzyknął mu zniecierpliwiony Malik. Taa, też nie lubię jak mi się pod drzwiami stęka. Zeszłam na dół do chłopaków. Harry w salonie słuchał muzyki na słuchawkach i mruczał sobie coś pod nosem, a Niall i Liam dalej pomywali.
-Boże chłopaki, to przecież tylko kilka naczyń a wy się tak bawicie.
-No, bo nam się nie chce.- Skrzywił się Niall.
-A zmywarki nie macie?
-Mamy, ale się popsuła, bo Louis coś nagrzebał.- Odpowiedział mi Liam i umył ostatni talerz, który Blondas potem wytarł. Przyszedł do nas również Zayn.
-O, wpuściłeś Louisa do łazienki?- Spytałam rozbawiona.
-Jakby ci tak pod drzwiami stękał, to tez byś go wpuściła.
-No możliwe.
-Wolne!- Krzyknął Lou i zbiegł do nas na dół.
-No Zayn, tyle się siedzi w łazience. – Powiedział dumnie Lou.- A gdzie Harry?
-W salonie siedzi.- Odpowiedziałam mu i poszłam do łazienki a Lou do salonu.
W łazience wyprostowałam tylko moje rude włosy do ramion, umyłam twarz i zęby a następnie użyłam trochę pudru i wytuszowałam rzęsy. Dokręciłam jeszcze kulkę od mojego kolczyka w wardze. Wspominałam, że pasjonuje mnie, piercing? Jeśli nie, to teraz mówię. Obrzuciłam się spojrzeniem stwierdzając, że lepiej nie będzie i zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli już w salonie, więc się do nich dosiadłam. Usiadłam na kanapie obok Nialla. Koło Blondaska siedział Lou, który trzymał nogi na Haroldzie. No, no Larry pełną parą.
-Wstyd Malik, żeby nawet dziewczyna siedziała w łazience krócej niż ty.- Zaśmiał się Irlandczyk a Zayn zrobił dziwną minę i udawał oburzonego.
-No dobra już mu dajcie spokój. Niech sobie tam siedzi nawet pół dnia jak mu się tak podoba.- Powiedziałam do nich i wywróciłam teatralnie oczami. Zayn uśmiechnął się w moją stronę a do Nialla wytknął język.
-No dobra, spokój już.- Zarządził Liam siedzący na fotelu.- To, co ci się przypomniało Alex?
-No wszystko. Pamiętam już, po co tu jestem może to głupie, ale przyjechałam tu na kompletny spontan bez jakiejkolwiek pracy i mieszkania. Taka mini przygoda.
-No to mieszkanie masz na razie z głowy.- Stwierdził Lou.
-Jak z głowy? Przecież nie będę u was mieszkać, bez przesady. I tak już dużo dla mnie zrobiliście.
-Ale ty masz z tym prooobleeeeem.- Zaczął marudził Niall.- Nam nie przeszkadza twoja obecność a wręcz przeciwnie.
-Dokładnie. Możesz zostać ile chcesz Ruda. – Wyszczerzył się loczek.
-Uparci jesteście, ale Spo, bo ja też i i tak poszukam mieszkania i tak poszukam.
-No jak chcesz, ale u nas jesteś zawsze mile widziana.-Powiedział Liam. Kurde, aż się wierzyć nie chce, ze tak mili chłopacy są sławni.
-Dobra, to może opowiem wam dalej. Czyli tak, mieszkałam wcześniej z kumpelami w Poznaniu.
-Z tą co do ciebie napisała tak?- Wtrącił Harry
-Tak z tą i nie tylko, bo jeszcze z dwoma innymi, ale coś mnie ciągnęło tu do Londynu, więc jestem.
-Czy mi się wydaje, czy Haroldzik wie więcej?- Zapytał Lou.
-Nie bardzo, ale siedział dzisiaj w nocy ze mną jak mi się wszystko przypomniało po esemesie od jednej z dziewczyn.
-A, w jakim celu ty się szwendasz po obcych pokojach w nocy, co?- Tym razem, to pytanie Lou skierował w stronę Harrego, który się zaśmiał pod nosem
-Spać nie mogłem.
-To pamiętaj, że jak nie możesz spać, to się idzie przytulić do wujcia Louisa a nie zakłóca się ciszę nocną innym.- Lou tłumaczył mu jak dziecku a my się z nich chichraliśmy.
-Zapamiętam.- Obiecał mu Harry, na co Lou zareagował triumfalnym uśmiechem.
-A ile ty masz w ogóle lat? –Zapytał Zayn.
-Rok mniej niż Louis.
-Łe, to git. –Pogadaliśmy tak jeszcze chwile i spytałam się Kędzierzawego czy użyczy mi swojego laptopa. Chciałam zadzwonić do rodziców i do dziewczyn. Oczywiście się zgodził, więc poszliśmy do jego pokoju. Urządzony był normalnie jak pokój zwykłego nastolatka, bez większych fanaberii. Harry włączył laptopa i rypnął się na łóżko.
-Mogę zostać?- Wyszczerzył się?
-Przecież to twój pokój.- A niech se siedzi i tak nic nie zrozumie, ale zapewne ciekawy był jak wyglądają dziewczyny. Najpierw zadzwoniłam właśnie do nich. Były akurat dostępne na skypie. Przynajmniej nie musiałam im pisać na fonie. Zadzwoniłam. Po chwili na ekranie zobaczyłam dwie blond głowy i jedną czarną. Od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Rudaa!- Usłyszałam moja przezwisko i śmiechy.
-Siema ziomki. Co tam?
-Nudno. Tęsknimy za tobą. – Odezwała się Oliwia.
-A skąd ty właściwie dzwonisz? –Spytała Marta. No tak. Przecież komputera ze sobą nie miałam, a tu nagle dzwonie do nich na skypie.
-To trochę głupia historia, ale dzwonię z laptopa kolegi.
-O a jak się kolega zwie? Ładny? – Zaczęła dopytywać Olga.
-Zwie się Harry i jest niczego sobie.- Zaśmiałam się a Harold bardziej zaciekawił się naszą rozmową.
Oooo jak Styles.- Zawołała Marta. Teraz to już sądząc po minie Lokatego dużo by dał, żeby znać polski. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-No, bo tak właściwie, to jest Styles.
-Coo?- Zawołały.
-Głupota ci jednak nie minęła, a już miałyśmy nadzieje.- Zaśmiała się Olga. No jasne, nie wierzą mi. W sumie nie ma się, co dziwić. Pozostało mi tylko zawołać Harrego żeby się przedstawił. Ten oczywiście podszedł i szczerząc się pomachał im mówiąc „Hi I’m Harry” . Nie dało się ukryć były zdziwione, ale przynajmniej uwierzyły.
-Jak ty ich tam w ogóle dorwałaś?- Zapytała Oliwia. One niestety nie były ich fankami, ale Marta nawet ich lubiła. Szczególnie Nialla.
-Louis wpadł na mnie na lotnisku.
-Louis to ten od paskowanych ciuchów? – Spytała dla upewnienia Marta.
-Tak, to ten. No, więc wpadł na mnie na lotnisku, przewróciłam się i straciłam pamięć, ale po dzisiejszym esemesie w nocy od Olgi wszystko sobie przypomniałam.
-No to nieźle.- Skomentowała to Olga. Pogadałyśmy jeszcze trochę. Marta kazała pozdrowić Paznokcia* i rozłączyłam się. Zadzwoniłam jeszcze do mamy i ojczyma. Mama jak to mama kazała mi uważać na siebie no i cieszyła się, że nie żałuje swojej decyzji o wyjeździe. No tak. Never Regret jakby to powiedziała Olga i podsunęłaby mi pod nos swój tatuaż na nadgarstku z tym właśnie napisem. Nigdy nie żałuj, ponieważ Nothing last forever jak znowu głosi mój tatuaż również na nadgarstku. Pamiętam dzień, w którym wszystkie cztery zrobiłyśmy sobie swoje pierwsze tatuaże. Niezapomniane chwile.

*Paznokieć.- Tak moja kumpela mówi na Nialla, bo jego imię przypomina jej po prostu paznokcia po angielsku (nail) 
*******
A juz myślałam, ze nie dodam dzisiaj rozdziału. Internetu nie miałam gdzieś do 18 wieczorem ,ale całe szczęście już jest :D 
Mi tam się rozdział nawet podoba no ale czekam na wasze opinie ;) 
Dziekuję również za komentarze, które pojawiały się pod 1 rozdziałem. Ciesze się, że się komuś spodobało. 
Następny dodam dopiero w czwartek ponieważ teraz będę miała dość napięte dni w szkole. Muszę pozaliczać jeszcze przedmioty.(Nie mam pojęcia po kiego chuja mi w pierwszej technikum rosyjski od podstaw. Dla mnie ten język to czarna magia) 
 No to see ya nara :D Widzimy sie w czwartek ;) 
O i jeszcze jedno pytanko. Lubicie Larrego? 



4 komentarze:

  1. no no no :) muszę powiedziec ze podoba mi sie twoje opowiadanie :)
    bede zagladac tu czesiej :)
    zapraszam do komentowania 27 rozdziału
    http://galaxy-strawberry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet fajnie się zaczyna :D
    Obiecuję Ci że będę czytać, chyba że coś mi nie podpasuje ale miejmy nadzieję że tak nie będzie :)
    I kocham Larrego <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, odzyskała pamięć, a na dodatek będzie mieszkać z chłopakami z 1D. No to teraz nic innego jak Party Hard 24/7;D Gdybyś miała chwilkę wolnego czasu wpadnij na mojego nowego bloga theychangedmylife.blogspot.com Już nie mogę się doczekać nexta! xxx

    OdpowiedzUsuń